40. dzień wyprawy Bałkany 2010 – 3.12.2010
Podczas porannej rozmowy Pero zaproponowal mi, abym przyjechal do Dubrownika popracowac jako przewodnik, jezeli po powrocie z tego wyjazdu nie znajde pracy w Polsce. Interesujaca propozycja! O 8.10 zegnam gospodarza i ruszam w droge. Poranek byl pochmurny, a po godzinie rozpoadalo sie i lalo do wieczora. Po 10 km opuszczam Chorwacje i przez przejscie w Ivanicy wjezdzam do Bosni i Hercegowiny.
Po bosniackiej stronie na przejsciu pracowalo 4 straznikow, ale odprawe prowadzil tylko jeden, poniewaz trzech namietnie gralo w karty i nic ich nie obchodzilo. Zreszta ruch tez byl slaby – przez 20 km do Trebnije wyprzedzily mnie 3 samochody!
Pierwsze 12 km mialem pod gorke, pozniej droga zrobila sie bardzo pofaldowana. Mi jechalo sie jednak bardzo dobrze mimo ze nie moge juz korzystac z przelozenia 1-1 (najprawdopodobniej lancuch sie juz tak wytarl, ze moge juz normalnie jechac tylko na zebatkach, ktore najczesciej uzywam). Chcialem jednak koniecznie na noc dotrzec do Sarajewa, wiec za miastem probowalem zlapac stopa. Bez skutku. Przy takim ruchu trzeba by miec 100% szczescie. 30 km za Trebnije bylo miasteczko Bileca. Tam zajechalem na dworzec autobusowy. Jeden autobus mnie minal po drodze, a kolejny ma byc o 17. Jestem przemoczony, a w baraku dworca jest zbyt zimno aby siedziec 5 godzin, wiec jade do kolejnego miasteczk, probujac cos zatrzymac. Udaje mi sie tylko podjechac 13 km. W Gacko wymieniam pieniadze (1euro – 1,95 marka), potwierdzam godzine wyjazdu o 18 i ruszam za miasto cos zlapac. Ale pomiedzy 15 a 16 jechaly tylko 3 busy – z ktorych jeden podobno byl zapchany, a dwa pozostale jechalu do wioski 11 km dalej, a taka opcja mnie nie interesowala. Wracam do miasta.
Pod supermarketem zaczepia mnie maniak kolarstwa. Odprowadza mnie na dworzec i tak zagaduje, ze odkladam tak skutecznie na bok moje ochraniacze przeciwdeszczowe na buty, ze zapominam je zabrac do autobusu. Do Sarajewa, a wlasciewie na jego graniece, docieramy ok. 22 po przejechaniu 140 km. Po 3 km jazdy w kierunku Centrum przyuwazam hotelik z restauracja. Po chwili rozmowy mam pokoj ze sniadaniem za 15 euro i w bonusie baniak 5l wody. Pewnie mozna bylo cos taniej znalezc, ale to 12 dzien z rzedu, w ktorym mokne, a do tego jest bardzo zimno. Jestem lekko przeziebiony i musze dbac o zdrowie.
dystans dnia – 102,43 km
czas jazdy – 5.33.40 h
srednia predkosc – 18,41 km/h
dystans calkowity – 3752 km
calkowity czas jazdy – 191.55 h