Lourdes
Udalo sie. Na koniec drugiego tygodnia, po przejechaniu lacznie 1688km docieram do Lourdes. Niesamowite miejsce otoczone gorami.
Ale po kolei. W poniedzialek wyruszylem z Paryza w deszczu i wietrze. W Orleans na szczescie pogoda sie poprawila i przestalo wiac. Ale rozbolalo mnie kolano. Zwalniam troche tempo, aby go nie przeforsowac. Na szczescie od wtorku mam syper pogode i praktycznie bezwietrzna przez caly tydzien. Natomiast jest niesamowicie duzo pagorkow. Nie przypominam sobie, abym na jakiejs wyprawie mial tyle gorek co teraz. Jedna jedzie sie super, opalam sie, a spotykani ludzie sa niesamowicie serdeczni. Komunikacja z nimi jest utrudniona, bo rzadko kto zna angielski, ale jest fajnie. Nocuje u ksiedza, u 2 rodzin przypadkowo poznanych oraz dwa razy w domach dla pielgrzymow do Saniago de Compostela. Wszystko bezplatnie.