3.07.2008r. – 87. dzień wyprawy
Noc w jurcie byla niezapomnianym przezyciem. W nocy przebudzil mnie ulewny deszcz – drzwi od jurty byly otwarte, wiec nawet zobaczylem stojacy naprzeciwko rower, przywiazany do ogrodzenia dla owiec.
Gospodarze wstali ok. 7.00 (ich dzieci i wnuki z sasiedniej jurty zdazyli juz wydoic krowy i wykonac kilka innych czynnosci gospodarskich). Praca w jurcie zaczela sie od ugotowania duzego garnka herbaty z mlekiem i rozlania jej do duzych termosow (na szczescie bez soli, ale i bez cukru), a nastepnie mozna bylo gotowac zupe na sniadanie (woda, pokrojone na drobne kawalki mieso, makaron i przyprawy).
Najedzony do syta, o 8.30 wypchalem rower przez lake 200 metrow do drogi i moglem jechac do Ulan Bator.
Droga byla ciezka. Na przemian byl deszcz i straszna duchota. Slonca nie bylo. Do tego przez pierwsze 35 km bardzo przeszkadzal wiatr. Po 5 km lagodnego zjazdu, przez kolejne 75 km byly praktycznie tylko podjazdy.
Doszlo juz do tego, ze lagodny podjazd wydwal mi sie plaska droga, tylko nogi cos innego odczuwaly, no i kiedy sie ogladalem za siebie widzialem, jakie przewyzszenie na ostatnich metrach pokonalem.
Przed samym Ulan Bator byl kilkukilometrowy zjazd i pozniej bylo juz praktycznie plasko przez miasto.
Pierwsze co zrobilem w stolicy to udalem sie, zgodnie z wczesniejsza obietnica, do Konsulatu RP. Tam przyjal mnie osobiscie Pan Leszek Wanat, Konsul Generalny RP. Od niego m.in. dowiedzialem sie, ze w drugiej czesci budynku znajduje sie Hotel Diplomat, gdzie zatrzymalo sie trzech motocyklistow z Polski.
Jakoze nie mialem gdzie zatrzymac sie na noc, postanowilem sie udac do nich. Nie bylo ich, wiec postanowilem poczekac (nocleg 35USD ze sniadaniem). Motocyklisci pojawili sie wieczorem w towarzystwie taksowkarza o imieniu Bajra, ktory mieszkal w Polsce i zna niezle nasz jezyk.
Pokazal im Ulan Bator. Pomimo zakazu sprzedazu alkoholu (w zwiazku z zamieszkami po wyborach parlamentarnuch i panujaca godzina policyjna 22-8 do soboty do 24.00), my siedzielismy obok hotelowej restauracji i rozmawialismy przy piwku (Polak potrafi negocjowac!).
Bartek, Marcin i Michal zgodzili sie, mnie przenocowac u siebie w pokoju, ale nie wiedzieli jak to zalatwic – sami juz wykombinowali i w trojke mieszkali w dwuosobowym pokoju. Poszedlem sam do recepcji, z ktora nawiazalem kontakt czekajac na chlopakow i po 5 min. rozmowy byla zgoda, abym zostal w hotelu na noc. Siedzielismy w pokoju i rozmawialismy do polnocy. Motocyklisci wlasnie ruszaja w droge powrotna z wyprawy po Mongolii. Jeszcze po drodze jada nad Bajkal, a nastepnie wracaja do domu.
dystans dnia – 105,31 km
czas jazdy – 7:12:25 h
średnia prędkość – 17,27 km/h
dystans calkowity – 8027 km