22.08.2008r. – 137. dzień wyprawy
Wstalem ok. 5.30. Mialem dosc czasu, aby spokojnie sie umyc zanim wstanie reszta podroznych z wagonu i troche zjesc. Na peronie spotkalismy sie z Tatiana i poszlismy odebrac rower.
Otwierali jednak dopiero o 8.00. Aby nie marznac w chlodny poranek (Tatiana miala tylko koszulki ze soba), poszlismy do restauracji na barszcz. Niestety, tylko nazwa mowila, ze to barszcz.
Po 8-ej odebralismy rower i ruszylismy na dworzec autobusowy – Tatiana taksowka, a ja za nia rowerem (tylko 1,5 km). Tam jednak okazalo sie, ze bilety na wszystkie autobusy na dzisiaj zostaly wykupione (pieszo lub rowerem nie mozna przekroczyc granicy). Jakas kobieta powiedziala Tatianie, ze sprzed dworca kolejowego kursuja autobusy do Poltawki.
Nie sprawdzilem, gdzie to jest, tylko od razu pomyslalem, ze to jest autobus do Rosji. Po ciezkich bojach udalo sie zdobyc miejsce w miniautobusie (musialem wykupc cztery bilety!).
Okazalo sie jednak, ze dotarlismy do chinskiego miasteczka Dongning. Tam bylo juz dla mnie jasne, ze popelnilem duzy blad. Trafilismy do kolejnego miasteczka przygranicznego.
Nie majac ciekawej alternatywy, postanowilem pojechac brakujace 15 km taksowka i zobaczyc na miejscu jak to wyglada. Pomoc zaoferowal pewien Chinczyk poznany w miniautobusie. Zorganizowal taksowke, ktora jechal do pracy na granicy i przy okazji nas zabieral. Na miejscu to jednak my musielismy za nia zaplacic (podobnie “skubnela” nas konduktorka z miniautobusu – za nim wydala bagaze z bagaznika zazadala od nas po 10Y za ich przewoz)!
Byla tez dobra informacja – w ciagu 3-4 godz. mialo byc 5 autobusow przez granice, a do Usurijska mialo byc ok. 50 km. Cena za przejazd przez granice to 170Y + 100Y za rower. Kupilismy z Tatiana bilety i ruszylismy na odprawe. Wowczas okazalo sie, ze jesto to przejscie tylko dla obywateli Chin i WNP! Pozegnalem sie z Tatiana, ubralem stroj kolarski, zjadlem i ok. 14.30 ruszylem w droge powrotna do Suifenhe.
Do pokonania bylo ok. 70 km. Jednak po przejechaniu 25 km udalo mi sie na kolejne 34 km zlapac autostopa.
Wowczas poinformowano mnie, ze jest zbyt pozno i nie zdaze przekroczyc juz granicy dzisiaj. Nie majac jednak pomyslu co dalej i nie wiele do stracenia, ruszylem na przejscie graniczne. Nie bylo to latwe, poniewaz nawet przy granicy ludzie nie znali rosyjskiego (nie mowiac o angielskim).
Na przejscie dotarlem ok. 17-stej. Wlasnie pracownicy opuszczali swoje stanowiska pracy. Nikt nawet nie chcial ze mna rozmawiac, aby w drodze wyjatku mnie przepuszczono. Poznano mnie jednak z Chinczykiem, ktory mowil tylko w swoim jezyku, ale chcial mi pomoc (wszedzie mowilem, ze mam tylko 200Y na autobus).
Czlowiek znajacy rosyjski zawiazl nas busem do Suifenhe. Tam w jednym z budynkow mialem wziasc szybki prysznic, a nastepnie mielismy udac sie na kolacje do restauracji. Kiedy bylem juz gotowy, udalismy sie taksowka z “moim dobrodziejem” do wytwornej restauracji, gdzie w oddzielnym pokoju byl przygotowany stol na kilka osob.
Po chwili pojawily sie dwie Chinki i malzenstwo z Rosji (wszyscy mieli po ok. 40 – 50 lat). W trakcie rozmowy okazalo sie, ze poza jedna pania, wszyscy dzialaja w branzy turystycznej, a “moj dobrodziej” jezdzi takze duzo na rowerze. Sama kolacja byla bardzo smaczna i obfita. Trwala ponad 2 godz. Przed 22-ga zostalem odwieziony do hotelu i poinformowano mnie, ze o 5.30 mam czekac gotowy do wyjscia przy recepcji. P
odczas kolacji mowilem, ze musze jutro wieczorem zdazyc na pociag Wladywostok – Moskwa, wiec podobno zorganizowano mi miejsce w pierwszym autobusie.
dystans dnia – 39,42 km
czas jazdy – 2:14:19 h
srednia predkosc – 17,61 km/h