Rzym – Watykan

              Ostatni cel na mojej trasie osiągnięty. Dzisiaj rano dotarłem do Rzymu od strony południowej i wg karabinierów najbliżej miałem pod Colosseum. A w rzeczywistości najpierw dotarłem na Piazza Venezia – niestety akurat było przyjęcie jakiejś delegacji i wszystko było pozamykane. Stamtąd ruszyłem pod Colossem, podziwiając po drodze resztki historycznego miasta i państwa. Sama arena również jest imponująca, a jak się weźmie pod uwagę, że nie wiele z niej pozostało w stosunku do jej pierwotnej wielkości, to faktycznie musiała być imponująca. Ale w przypadku podróżnika, kieszeń też odczuwa – wstęp 12 euro, a spędziłem w niej niespełna godzinę.

Stamtąd kieruję się do jednego z najmniejszych państw świata, czyli Stolicy Apostolskiej. Prawie godzinę musiałem postać w kolejce na wejście do Bazyliki Św. Piotra, ale tam nie ma biletów, nie ma komercji, jest po prostu bardzo duża świątynia (co prawda nie wszyscy o tym pamiętali, ale sprawne służby porządkowe starały się grzecznie przypomnieć). Niesamowicie ładna, robiąca wrażenie. Nie spieszyłem się. Na spokojnie obszedłem całą świątynię, rozmyślałem i modliłem się za wszystkich, którzy mnie o to po drodze prosili, a na koniec podszedłem pod ołtarz Św. Sebastiana, za którym znajduje się grób Świętego Jana Pawła II. Tu pomodliłem się za siebie. Po wyjściu ze Świątyni otrzymałem pamiątkowy dyplom za dotarcie rowerem do Watykanu.

Niestety, dziurawych, brukowanych dróg Rzymu nie wytrzymało moje tylne koło (2 szprychy do wymiany od strony kasety i pęknięta felga) i pierwotny plan powrotu TIRem na stopa upadł (musiałbym wyjechać ok. 40km od Centrum na parking). Koło się trochę skrzywiło i rower już służy tylko do przewożenia bagażu. Więc wkrótce wrócę autobusem, o ile zabiorą mnie z rowerem, ponieważ to nie takie pewne, nawet jeśli mam w bilecie go wpisanego!

dodaj komentarz