Pozdrawiam z Paryża
San nie wiedziałem jak to ostatecznie będzie, ale jestem już w drodze do Maroka przez Lourdes, Santiago de Compostela i Fatimę, a w drodze powrotnej chcę być jeszcze w Barcelonie, Andorze, La Sallette, Watykanie i Zurich. Ale po kolei – trochę się przygotowywałem, ale nie do końca byłem zdecydowany. Ale w niedzielę dowiedziałem się od Marka Jakubowskiego, że jutro (22.09) jego TIR jedzie przez Berlin, a po drodze to na pewno coś bardziej interesującego znajdę. I tak też się stało. Szybkie pakowanie i kilka minut po północy ruszam do Cichego, aby stamtąd o 6.30 ruszyć TIR w dalszą drogę, żegnany m.in. przez Marka i Roberta, którzy akurat zdążyli wrócić ze zwycięskiego finału MŚ w siatkówce!
Chciałem dojechać do Amsterdamu, ale ostatecznie następnego dnia przed 6 rano znalazłem się w Eindhoven i stąd przez Brukselę i Luksemburg docieram do Paryża. Na razie jedzie się świetnie, a nakręcają mnie przygodnie napotkani ludzie.W Brukseli Andrzej przenocował mnie, a następnie przez pół dnia woził metrem i tramwajem, abym mógł zobaczyć najważniejsze miejsca, po czym w deszczu wywiózł na granice miasta, bo przez miasto niebezpiecznie. Przed Luksemburgiem zaczepia mnie na drodze Pani Elżbieta, która była z wnuczką Emilii na spacerze. Po chwili ląduję w mieszkaniu córki i zięcia na obiedzie i dostaję paczkę żywnościową na drogę. Podobnie w Luksemburgu mnie obdarowano, a we wsi Epoye k. Reims właściciele nie tylko mnie przenocowali, ale także gospodyni specjalnie dla mnie ugotowała. No i do tego pogoda – wczoraj było 25-27st. i ma być cieplej. Módlcie się, aby się wszystko udało.