Części zapasowe w drodze

Przed wyjazdem długo zastanawiałem się, jakie części zapasowe zabierać ze sobą, a jakie będę mógł kupić w drodze. Ostatecznie zabrałem ze sobą wszystkie te, które wydawało mi się, że mogę potrzebować. Jednak także w drodze rozglądałem się za sklepami rowerowymi, aby „na przyszłość” wiedzieć, jak ma się sytuacja z ewentualnym zakupem części zapasowych.

Okazało się, że na wschód od Polski można dużo spotkać rowerów górskich, a trekkingowych prawie wcale. Dlatego należy mieć ze sobą wszystkie te części, które nie można zamontować od roweru górskiego. W Rosji widziałem także opony i dętki do rowerów trekkingowych. Jednak jadąc „na Wschód” trzeba pamiętać, że sklepy rowerowe są w większych miastach (w Rosji są one położone od siebie w odległości 400 – 1000 km!). Wszędzie widziałem także tam mechaników rowerowych z tym, że w Rosji mają oni zwykle 18-22 lata, a w Chinach są głównie emerytami. Młodzi czasami nie potrafili wszystkiego wyregulować, a starzy nie wiedzieli co się mi popsuło i jak naprawić, kiedy pokazywałem im uszkodzoną piastę! Dlatego szybko okazało się, że jadąc rowerem firmowym na wyprawę, „ułatwiam” sobie ewentualne naprawy u oficjalnych dystrybutorów Gianta. Tam byli najlepsi mechanicy i mieli katalogi z częściami, więc bez problemu wiedzieli co czym można zastąpić.

Dodatkowo wszystko było gorszej jakości. Jedyne co spotkałem bardzo dobrej jakości to łatki „na zimno” w Chinach. Tam też najłatwiej załatać dętkę – łatki mają wszyscy, a w miastach na każdym większym skrzyżowaniu jest mechanik, któremu można dać załatać dętkę – może jednak nie wiedzieć, jak wyjąć tylne koło! W Rosji co kilkadziesiąt kilometrów też jest zakład wulkanizacyjny, a jedynie w Mongolii jest z tym problem. Gorzej jest jednak z dopompowaniem powietrza. Miałem dętki z wentylem samochodowym, aby nie męczyć się z pompowaniem do 4 atmosfer. Jednak za Uralem była już zazwyczaj tylko możliwość napompowania powietrza do 3 atmosfer!

dodaj komentarz