Apteczka, leczenie

Apteczka jest bardzo ważnym elementem wyposażenia bagażu. Ja jej zawartość dzielę na dwie części – standardową i prywatną. W pierwszej znalazły się środki opatrunkowe, tabletki przeciwko chorobom żołądkowym, tradycyjnym chorobom takim jak grypa czy zapalenie płuc, witaminy i wapno na wzmocnienie organizmu – przy dłuższym wysiłku mogą się przydać. Do prywatnej części zaliczam to, do czego trzeba podejść indywidualnie. Ja mam niewielkie problemy z alergią, ale objawiły się np. jak byłem na stepie w Kazachstanie. W związku z czym zabrałem „na wszelki wypadek” tabletki przeciw alergiczne oraz lek w aerozolu na wypadek ataku duszności (nie przydało się). Zabrałem także krem z filtrem oraz spray przeciwko komarom i innemu robactwu.

Jednak może największym moim lekarstwem był czosnek, który „na Wschodzie” jest spożywany chyba częściej niż u nas cebula. Ząbek czosnku brałem każdego dnia, którego przypadało mi jechać w deszczu, zimnie, czy pod silny wiatr. Chyba pomógł. Pomimo wielu dni przejechanych w bardzo niesprzyjających warunkach, kiedy ponad 100 km pokonywałem cały przemoczony i zmarznięty, żadne choróbsko mnie poważnie nie zaatakowało.

Nie ma jednak potrzeby, aby wieźć ze sobą większe zapasy lekarstw, szczególnie do Rosji i Mongolii. Tam w aptekach są te same lekarstwa co w Polsce (tak samo wyglądające opakowania), ale nazwy i ulotki są napisane w języku rosyjskim. Ceny jednak jak najbardziej europejskie. Personel w aptece tak samo do radzi jak u nas w kraju. W Chinach natomiast nie byłem w żadnym tego rodzaju sklepie. Gorzej natomiast sprawa wygląda z zakupem jakiś odżywek sportowych. Tu od razu polecam się pytać o sklep rowerowy czy ośrodek sportowy (klub, stadion, hala). Tam jeżeli nie będą mieli u siebie, to mogą powiedzieć, gdzie ewentualnie można dostać. Trzeba także pamiętać, że takie zakupy specjalistyczne można zrobić tylko w dużych miastach (nic nie widziałem w miastach poniżej 1 mln ludności).

Moja podróż trwała 5 miesięcy przez kilka krain geograficznych i stref klimatycznych. Ale tak naprawdę przeszedłem dwie aklimatyzacje. Pierwszą miałem dopiero w Pekinie, a drugą po powrocie do domu. Obydwie miały takie same objawy – czułem się jakbym miał potężną grypę (tj. ostry ból gardła, katar, bóle głowy, dreszcze). Jednak lekarz nie stwierdzał żadnej choroby. Trwała ona ok. 5 dni. Miałem także małe aklimatyzacje po przekroczeniu Uralu i po wyjeździe z Pustyni Gobi, ale w tym przypadku przez dwa dni żołądek się „buntował”.

dodaj komentarz