40. dzień wyprawy – 22.06.2010

Wstajemy ok. 8, ale zmęczenie daje nam o sobie znać. Nie ma wielkiej radości. Nikt nie ma wątpliwości, że było bardzo ciężko zrealizować najważniejszy cel. Ale przed 10 ruszamy na zwiedzanie. Na początek docieramy do Kościoła Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny, Wieczernika i Grobu Dawida.

Ale nigdzie nie jesteśmy zbyt długo, ponieważ spieszy nam się do Bazyliki Grobu Pańskiego. Tam pozostawiamy pamiątkową biało-czerwoną flagę z naszymi podpisami, herb Iławy oraz monety otrzymane w drodze od gościnnego Rumuna. Ok. 45 min. czekamy na wejście do Grobu Pańskiego. Wchodzimy. Dopiero teraz czuję, że dotarłem do celu! Spełniło się kolejne marzenie!

Później dokańczamy zwiedzanie Bazyliki (jest podzielona na kilka części, każdą z nich opiekuje się inny odłam religii katolickiej). Udajemy się pod Ścianę Płaczu. Obok jest czytelnia Świętych Ksiąg. Tam mężczyźni mogą z półki wziąść Pismo i usiąść przy stoliku, aby nad nim medytować (zwykle bujają się na tych krzesłach niczym w transie).

Widzieliśmy tam człowieka, który bujając się na krześle studiował jedną z ksiąg i za jedną rękę trzymał 4-5 letniego synka, a przez drugie ramię miał przewieszoną strzelbę!

Jest wczesne popołudnie. Idziemy do poleconego taniego supermarketu. Szok cenowy! Najtańsze mleko ponad 6 zł, popularne u nas batoniki czekoladowe pow. 7 zł, najtańsze płatki kukurydziane za kg 18 zł, kg ryżu ponad 9 zł! Już wiemy, że to jest najdroższy kraj podczas wyprawy.

Po obiedzie rozchodzimy się. Ja z częścią ekipy idę na bazar na Starówce „poczuć” klimat miasta i rozejrzeć się za pamiątkami (droga tandeta). O 19 idziemy na Msze Św., a wieczorem siedzieliśmy i wspominaliśmy naszą podróż.

W Izraelu noszenie broni przy sobie jest powszechne i nikt nie zwraca na to uwagi. Jest to broń zarówno krótka, jak i długa. Noszą ją kobiety i mężczyźni już od ok. 18 roku życia.

dodaj komentarz