30.08.2008r. – 145. dzień wyprawy
Dzień nie zaczął się najlepiej. Od rana na Uralu było pochmurno i padał deszcz. Na dodatek nasza kompania bardzo się skurczyła.
W Permie z „mojego przedziału” wysiadły babcia Ola, Elwira, Wiera, no i Artiom. Wysiadł także Roman, którego żona przywiozła dla mnie reklamówkę z domowymi ogórkami i jabłkami.
Jednak nie jechaliśmy dalej z wolnymi miejscami. Doszedł kilkunastoletni chłopak, którego babcia jechała kilka miejsc dalej. Nie odzywał się. Bawił się tylko komórką i spał.
Dołączyła do nas także Marina z córeczką Polą. One jak się wyspały zaczęły z nami rozmawiać, a Pola nawet siadać mi na kolana i nazywać mnie swoim tatą! Wieczorem pożegnał nas także Sasza.
Ja jednak czułem się nienajlepiej. Chyba zacząłem (a przede wszystkim żołądek) odczuwać zmianę klimatu. W końcu po ponad 3 miesiącach znowu jestem w Europie! Nie były to duże dolegliwości. Bolał tylko żołądek i przez cały dzień byłem śpiący. No i nie miałem na nic ochoty.
Привет, Крис! Интересный получился рассказ! Смотрю, ты нормально доехал. Хорошо что есть on-line переводчик. Да-а, такая поездка запомнилась на всю жизнь 🙂 Главное, чтоб таких приключений было побольше! С Наступающим Новым Годом! Камиль
Priviet Kamil:)
Spasiba. Pozdrawlaju z Nowom Godam!