26.06.2008r. – 80. dzień wyprawy
Tym razem sobie pospalem. Juz wieczorem Babcia Ania poinformowala mnie, ze wstaja ok. 8-9. To oznaczalo, ze budzik ma „wolne”. Przebudzilem sie przed 8, ale dopiero kilkanascie minut pozniej gospodyni wstala. A ja zaraz po niej.
Na sniadanie bylo pielemienie, jajka sadzone, dzem malinowy i chleb. Przy okazji dlugo rozmawialismy. Babcia Ania opowiedziala mi historie swojego zycia. Miala dwoch mezow. Od pierwszego odeszla, kiedy zaczal ja bic, a drugiego zostawila, jak przyszedl po raz kolejny do domu pijany. Za kazdym razem brala ze soba tylko podreczne rzeczy i „wychodzila”. Nie chciala nawet alimentow na dzieci.
W mieszkaniu, w ktorym obecnie mieszka, sa trzy izby – pokoj, kuchnia i chlodna weranda. W calym domu jest szesc mieszkan, a domow tez nie wiele. Powstaly jak budowano kolej – najpierw sluzyly jako mieszkania dla robotnikow pracujacych przy budowie kolei, a pozniej w tym miejscu ladowano kamienie na wagony. Obecnie zatrzymuje sie tu elektriczka. Sklep jest czynny co drugi dzien.
W droge wyryszylem ok 10.00. Po dwudziestu kilku kilometrach dotarlem do rzeki Miszycha, a nastepnie do wioski o tej nazwie. Tam rozpoczely sie moje poszukiwania mogily Polskich zeslancow po Powstaniu Styczniowym, ktorzy probowali organizowac konspiracyjne wojska, a jak sie to wydalo, staneli 12 lipca 1866 roku do walki z wojskami carskimi. Pomagala mi w tym kobieta, ktorej dziadek byl Polakiem. Razem zajelo mi to prawie 2 godz. Oraz dodatkowo przejechalem ok. 10 km (bez sakw). Ale oplacilo sie odnalezc krzyz z pamiatkowa tablica. Zalowalem tylko, ze nie mialem znicza ze soba.
Pozniej, do 21, byla juz tylko droga. Przez caly dzien przeplataly sie plaskie odcinki z szeregiem podjazdow i zjazdow, ale niezbyt trudnych. Oczywiscie Bajkalu nie zobaczylem – skutecznie „przykryla” go mgla. Zobaczylem natomiast wode wylewajaca sie z bagna na droge, a w innym miescy swiezo usypany „wal” z piasku.
Pod wieczor troche popadalo i na chwile zaswiecilo slonce, a ostatnie 25 km bylo przy sprzyjajacym wietrze.
Nocleg dostalem w pierwszym domu wsi Bieriegowaja, ok. 250 m od glownej drogi. Gospodyni jest juz na emeryturze, a gospodarz jeszcze pracuje jako brygadzista na budowie.
dystans dnia – 135,70 km
czas jazdy – 7:41:20 h
srednia predkosc – 17,64 km/h