31 maja 2010
Poranek był pochmurny, ale nie padało. Ale uznał, że odpoczywa i dojedzie do nas do Rumunii. A Bogdan musiał wrócić do domu (planowo). O 8.00 w piątkę ruszyliśmy w drogę, która przez cały dzień była bardzo pofalowana (było sporo krótkich i sztywnych podjazdów). Po paru godzinach wyszło słońce i zaczęliśmy się opalać. A do […]
















