Rowerem po Europie
Trzecia książka mojego autorstwa stała się faktem! Po roku prac, rzutem na taśmę, nakładem Wydawnictwa Bernardinum zadebiutowała podczas tegorocznych Kolosów w Gdyni.
„Rowerem po Europie” to dziennik trzech wypraw z lat 2014 i 2015:
do Świętego Mikołaja – Tym razem postanowiłem pojechać do Skandynawii, o której słyszałem, że jest bardzo ładna i zarazem bardzo droga. Jednak miesięczna podróż z powrotem przez Tallin, Rygę i Wilno kosztowała mnie niespełna 1000 zł, a wyjeżdżając z Norwegii, miałem większe fundusze, niż gdy tam wjeżdżałem! Nie zapłaciłem za żaden nocleg, ani razu nie rozstawiłem namiotu, a do tego jedna noc wypadła w przydrożnej, „luksusowej” toalecie! Północ oczarowała mnie pięknymi miastami (Kopenhaga, Sztokholm, Tallin, Ryga) oraz niesamowitymi krajobrazami (po raz pierwszy widziałem wolno żyjące renifery).
przez Europę Zachodnią i Południową – Plan był ambitny: dotrzeć do Maroka – jak nie rowerem to chociaż autostopem z rowerem. Wyprawa z typowo turystycznej zamieniła się w pielgrzymkową, ponieważ postanowiłem odwiedzić sanktuaria maryjne w Lourdes, Fatimie i La Salette oraz Stolicę Apostolską, a także zmierzyć się na rowerze ze szlakiem Camino de Santiago. A do tego wiele interesujących i pięknych miejsc, jak Bruksela, Luksemburg, zamki nad Loarą, Lizbona, Gibraltar, Maroko, Barcelona, Monako, czy też przełęcze w Pirenejach.
w Alpy – W 2015 roku otrzymałem 2,5 tygodnia urlopu – w sam raz na rowerowy wypad z Pragi przez Linz, Villach, Wenecję, San Marino, Mediolan, przełęcz San Bernardino, Lichtenstein, Jezioro Bodeńskie do Monachium. Tym razem pojechałem z Jolą, która pomagała mi organizacyjnie przy dwóch wcześniejszych wyprawach. Po raz kolejny okazało się, że nie warto zbyt wiele planować, a lepiej zdać się na los. W przededniu urodzin Joli zatrzymało nas dwóch panów (ojciec i syn, po osiemdziesiątce i sześćdziesiątce), którzy zaproponowali nocleg u siebie w pokoju gościnnym i zaprosili na kolację do drogiej restauracji ze wspaniałą panoramą. A kolejną noc spędziliśmy w oborze, chowając się w namiocie przed półdzikimi kotami!
Nie jest to przewodnik, a relacja ze wspaniałych, wakacyjnych przygód, które mogą przytrafić się każdemu, jeśli tylko zechce wyjechać. Szlak podróży wytyczają interesujące miejsca, o których słyszałem oraz zwykły zbieg okoliczności. 320 stron na papierze kredowym spowodowało, że waży prawie kilogram! A do tego bardzo dużo zdjęć z różnych miejsc podróży. Kupić ją można w Wydawnictwie Bernardinum, w księgarniach oraz u mnie (mogę podpisać) – wystarczy wysłać mail na [email protected]