Północne Włochy
Po wizycie w Barcelonie na meczu FC Barcelona kolejnym miejscem na kibicowskiej mapie był Mediolan i jeden z jego klubów – AC Milan. Na przełomie roku zapada decyzja, że jedziemy w maju, kiedy dzieci mają wolne z powodu matur. Ekipa trochę się zmieniła ale ostatecznie jadę z moją siostrą i jej rodziną oraz z Izą, która kupując bilety na 5 dni przed wylotem zapłaciła raptem 60% ceny, którą my zapłaciliśmy w lutym!
9 maja lecimy porannym lotem do Bergamo, skąd pociągiem jedziemy do Werony – miasta wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO ze względu na swoją strukturę urbanistyczną i architekturę. W przechowalni zostawiamy bagaż i ruszamy na zwiedzanie miasta, które jest położone nad rzeką Adygą. Dlatego do głównych zabytków należą mosty: Ponte Pietra i Scaligerów, znany również jako most Castelvecchio, z XIV wieku. Został zbudowany, aby zapewnić twierdzy Castelvecchio drogę ucieczki do Tyrolu w przypadku wybuchu zamieszek w mieście. Przechodząc przez most zwodzony z wieży wejściowej, wchodzi się do magicznego ogrodu Carlo Scarpa, gdzie można podziwiać dwie starożytne fontanny. Podążając uliczkami Starego Miasta docieramy do Katedry Werońskiej z XII wieku – postanawiamy ją zwiedzić razem z udostępnionymi podziemiami. Werona, podobnie jak inne włoskie miasta, ma rozpoznawalne place, których nie omieszkaliśmy pominąć na naszym szlaku. Plac Erbe, który w czasach rzymskich pełnił rolę forum, gdzie odbywały się wszystkie polityczne, ekonomiczne i handlowe działania. Na placu stoi słynna 84 m Wieża Lamberti. Średniowieczny Plac Signiori z posągiem Dantego oraz Plac Bra, przy którym znajduje się rzymski amfiteatr. No i oczywiście poszliśmy zobaczyć legendarny balkon Juli. Ściany holu wejściowego do domu są usiane napisami zakochanych.
Późnym popołudniem docieramy pociągiem do Padwy, gdzie postanowiliśmy zatrzymać się na dwie noce. Idąc przez miasto zauważamy, że praktycznie wszystkie restauracje są zamknięte. A nasza młodzież upomina się o pizzę. Dopiero po przejściu 2 km, nieopodal naszego apartamentu, trafiamy na pizzerię, w której krzątali się ludzie. Otwierali o 19.00 (było po 18-ej), ale zaproponowali, żebyśmy usiedli. I po kilkunastu minutach oczekiwania pojawiły się na naszym stole bardzo smaczne pizze.
Następnego dnia już ok. 8.30 meldujemy się na Placu Św. Marka (jego początki są datowane na IX wiek) w Wenecji i od razu wchodzimy do Bazyliki Św. Marka z końca XIV wieku. Bardzo interesująca aczkolwiek przez brak światła sprawiała wrażenie mrocznej. Stamtąd od razu wchodzimy na Wieżę, a jakże Św. Marka, z której rozciąga się widok na całe miasto i okoliczne wysepki. Super miejsce! Po zejściu zapada decyzja o godzinnym rejsie gondolą weneckimi kanałami. Fajna atrakcja, która pozwala zobaczyć miasto z innej perspektywy. Później dużo spacerujemy uroczymi uliczkami Wenecji, co róż pokonując kolejne mosty (m.in. Railto, Westchnień). Mamy możliwość zobaczenia Pałacu Dożów, Bibliteki Marciana oraz piękny, barokowy kościół Santa Maria Della Salute (został wybudowany w XVII wieku) przy którym dumnie stoi o tej samej nazwie. Po drodze mamy także Campo Santo Stefano, uznawany za jeden z najelegantszych placów Wenecji. Niesamowite miejsce.
Po powrocie do Padwy udajemy się na jej zwiedzanie. Jak każde miasto ma wiele zabytków ale trzy z nich stanowią obowiązkowy punkt dla każdego turysty. Miliony pielgrzymów przybywają do wybudowanej w XIII wieku Bazyliki oraz jej barokowej Kaplicy Relikwii Antoniego Padewskiego. Wnętrze jest wypełnione kaplicami (wiele z nich jest zamkniętych, ale można podziwiać ich wnętrza przez kraty) oraz dziełami sztuki z różnych epok. Bazylika to cały kompleks – obejmujący także trzy dziedzińce z krużgankami oraz muzeum, które rozciąga się na dwie kondygnacje. Na parterze przechowywane są ofiary składane przez pielgrzymów, na piętrze zaś możemy podziwiać dzieła sztuki przekazane kościołowi, w tym m.in. kadzielnicę w formie statku. Po zwiedzaniu w miłej temperaturze (na zewnątrz było ponad 30°C) udajemy się na Stare Miasto, gdzie wśród wspaniałych kamienic znajduje się pochodzący również z XIII wieku Palazzo della Ragione – imponujący budynek, w którym na parterze były sklepy i zakłady rzemieślnicze a na piętrze sądy i siedziba miejskich władców. Padewska Starówka jest wspaniała! Trzecim charakterystycznym miejscem jest gigantyczny Prato della Valle. Ten plac ma powierzchnię 90 000 metrów kwadratowych, co czyni go jednym z największych na świecie. Na jego środku znajduje się otoczona kanałem wysepka, wzdłuż której stoją statuy świętych i innych znaczących osobistości (m.in. Dantego). Wśród tych postaci możemy wypatrzyć dwóch polskich królów – Stefana Batorego oraz Jana III Sobieskiego, których posągi zostały ufundowane przez Stanisława Augusta. A dzień kończymy w „naszej pizzerii”, w której jest miła atmosfera i smaczne jedzenie.
11 maja wypada na sobotę – to dzisiaj jest mecz Milanu. Na szczęście wieczorem, więc przedpołudnie spędzamy w Desenzano del Garda. W drodze nad jezioro Garda dokonujemy zakupów spożywczych w miejscowym markecie i na plaży robimy piknik. Piękna, słoneczna pogoda i super widoki. Niesamowite miejsce. Gdyby nie konieczność zostawienia bagażów w Bergamo przed meczem zostalibyśmy do wieczora. A tak już wczesnym popołudniem musimy opuścić to piękne miejsce i pociągiem udajemy się do Bergamo – miasta wypadowego do końca naszego pobytu w Północnych Włoszech. W drodze do mieszkania robimy szybkie zakupy w markecie, kwaterujemy się i zbieramy się na pociąg do Mediolanu, który wita nas niesamowitym, zabytkowym dworcem. Przed stadion docieramy metrem. Kilka pamiątkowych zdjęć i wchodzimy na górę, skąd będziemy oglądać mecz AC Milan – FC Cagliari. Ku naszemu zdziwieniu stadion był może wypełniony w 50% a biletów na mecz nie było (jak później doczytałem trwał protest zagorzałych kibiców wobec polityki klubu i spora część z nich w ramach protestu nie przyszła na mecz pomimo posiadanego biletu/karnetu). Milan wygrał 5:1.
W niedzielę udajemy się na zwiedzanie Mediolanu, stolicy Lombardii. Na 12.00 mamy kupione bilety na zwiedzanie Katedry. Na Plac Katedralny (Piazza del Duomo) z dużym pomnikiem Wiktora Emanuela II na koniu docieramy metrem. Pierwsza Katedra (po włosku Duomo) została wybudowana już w IV wieku. Początki obecnej sięgają XIV wieku i jest niesamowita. My zwiedzanie zaczynamy od dachu (pięknie zdobionego), a następnie przez wnętrze Katedry aż po jej podziemia. Jest co podziwiać i czym się delektować. Po wyjściu oglądamy okoliczne kamienice (w tym Teatr La Scala i Galerię Wiktora Emanuella II) i kręcąc się wąskimi uliczkami starówki trafiamy na pizzerię, w której robimy przerwę obiadową. Następnie kierujemy się do Zamku Sforzów, którego budowa rozpoczęła się w XIV wieku – kolejne interesujące miejsce. Przed łukiem triumfalnym Arco della Pace dzielimy się – siostra z rodziną jedzie zobaczyć muzeum AC Milan a ja z Izą idziemy spacerem do pochodzącej z IV wieku Bazyliki Św. Ambrożego. Nie chce się nam więcej chodzić, więc metrem wracamy na dworzec, skąd pociągiem jedziemy do Bergamo – również bardzo ładnego miasta.
Kolejny poranek było chłodny i pochmurny. Ponieważ w poniedziałek wszystko jest pozamykane, jedziemy pociągiem do Lecco nad jeziorem Como. Tutaj się nic nie dzieje, więc po dwóch godzinach jedziemy dalej na północ do Varenna. I to był przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Wyszło słońce i zrobiło się cieplej, a przede wszystkim były super widoki. Decydujemy się na rejs promem do Menaggio, bardzo ładnego miasteczka. Tutaj kupujemy trochę smakołyków i udajemy się na relaks na bulwar nad jeziorem, skąd były super widoki. Aż żal było wracać na noc do Bergamo.
Wtorek przeznaczamy na wycieczkę pociągiem do Turynu. Pogoda nie była najlepsza ale na zwiedzanie zabytków była OK. Z dworca kierujemy się przez otoczony arkadami barokowy Plac Św. Karola (Piazza San Carlo) z pomnikiem księcia Emanuela Filiberta na koniu na Plac Królewski (Palazzo Reale di Torino). Wchodzimy do Katedry Św. Jana Chrzciela w Turynie, która może nie zachwyca wyglądem ale to tutaj jest przechowywany Całun Turyński. Stamtąd udajemy się zobaczyć Bramę Palatyńską i spacerujemy deptakiem na Via G. Garibaldi. Korzystając, że nie pada, udajemy się na Monte dei Cappuccini (Wzgórze Kapucynów), skąd z ponad 300 m.n.p.m. rozciąga się panorama Starego Miasta i znajduje się Kościół Kapucynów Chiesa di Santa Maria del Monte dei Cappuccini. Zataczając koło wokół Starego Miasta docieramy do Mole Antonelliana, charakterystycznego budynku z kopułą, którą wieńczy iglica. Z powodu przygotowań do jakiejś imprezy nie można było wejść na punkt widokowy. Po drodze weszliśmy także do kilku kościołów a nasze zwiedzanie kończymy na Pałacu Królewskim (wówczas już niemiłosiernie padało). Ze względu na pogodę i interesujące galerie, zwiedzanie zajęło nam sporo czasu. Ponieważ jednak do końca naszego pobytu we Włoszech miało padać, nigdzie nam się nie spieszyło. Drogę powrotną na dworzec pokonujemy głównie pod arkadami aby jak najmniej zmoknąć.
Ostatni dzień pobytu spędzamy w Bergamo. Cały dzień padało – tylko raz intensywniej raz słabiej. Przy drobnym deszczu w południe wychodzimy na 3 godziny na miasto. Więcej się chowamy niż spacerujemy, ale udaje się zobaczyć mury obronne Starego Miasta położonego na wzgórzu (Górne Miasto). Tutaj wchodzimy do Katedry usytuowanej przy (a jakże) Placu Katedralnym, kościoła Capella Colleoni i Bazyliki Santa Maria Maggiore oraz widzimy Palazzo della Ragione z XII wieku i Piazza Vecchia z fontanną Contarini. W jego rogu wznosi się wieża Torre Civica z XII wieku, z której jest widok na miasto. Ze względu na chmury i deszcz nie było efektu „wow”. Niestety jak w całych Północnych Włoszech, pomiędzy 13 a 19 zamknięte były praktycznie wszystkie restauracje. Wieczorem udajemy się na pożegnalny posiłek – tym razem było to spaghetti.
W czwartkowy poranek lecimy z powrotem do Gdańska. Koniec tygodniowych wakacji w bardzo ładnym miejscu i ciekawymi atrakcjami.