Koszty

Jadąc „na Wschód” można być pewnym, że tam jest wszystko tańsze. I tak było w przypadku mojej wyprawy. Zdecydowanie największe koszty poniosłem przy przygotowywaniu wyprawy, ponieważ nie miałem nic ze sprzętu potrzebnego przy takiego rodzaju podróży.

Podczas podróży rowerem nie wydawałem wiele pieniędzy, ponieważ mieszkałem po ludziach, którzy także mnie karmili, więc nie musiałem płacić za noclegi oraz miałem sporo darmowego jedzenia. A te które trzeba było kupić też było tańsze niż w Polsce lub w cenach podobnych (w dużych miastach). Zdecydowanie najmilej wspominam Mongolię, w której podczas 17-dniowego pobytu wydałem niespełna 100 USD, a z tego jeszcze 20% poszło na tabletki przeciwzapalne. Pozostałe pieniądze wystarczyły mi na jedzenie, kafejki internetowe, pamiątki, kartę telefoniczną, kilkuminutowe połączenie przez centralę telefoniczną z Polską, itd.

Podczas mojej podróży opłacało się kupować miejscowe karty telefoniczne i z nich nawet dzwonić do Polski lub wysyłać SMSy – było to znacznie tańsze niż przez polski roaming. Trzeba tylko pamiętać, że w Rosji i w Chinach jest też wewnętrzny roaming. W części europejskiej Rosji zmienia się on bardzo często, to za Uralem jest to zazwyczaj połączone ze zmianą regionu, a te potrafią być nawet przez 1000 km. Ale nawet poza regionem lepiej płacić za rosyjski roaming niż za polski. Poza tym SMSy chyba wszystkie dotarły. Gorzej jest w Chinach – tam granice strefy zmieniają się nawet częściej niż co 100 km! Sam Pekin w swoich granicach terytorialnych jest też jedną strefą. Ale też wychodzi to wszystko znacznie taniej niż roaming polski. Dodatkowo pieniądze wydane na zakup karty (najtańsza to ok. 15 USD) są w całości przeznaczone na wydzwonienie (ew. SMSy). Za 1 USD można było wysłać ok. 25 SMS (tu nie ma podziału na strefy). A odebranie połączenia poza strefą z Polski to ok. 1 USD za 5 min. Więc komunikacja była stosunkowo tania. Za to wyjście do Polski było fatalne – za 1 USD można było wysłać 7 SMSów, ale średnio tylko jeden docierał. Żeby można było dzwonić to trzeba było kupić kartę za min. 75 USD.

Niestety, wszystko co dobre, kiedyś też się kończy. Zgodnie z moimi przewidywaniami, konkretne wydatki zaczęły się w ostatnim miesiącu mojej przygody, czyli na początku sierpnia. Znacznie nadwyrężyłem sobie budżet podczas pobytu w Pekinie. Pokój (ze śniadaniem) w hotelu kosztował mnie 78 zł za dobę (12 nocy), a dodatkowo jedzenie było droższe niż wcześniej, czasami trzeba było skorzystać z taksówki aby szybko pokonać odległość pomiędzy arenami olimpijskimi, ok. 100 zł kosztował każdy bilet kupowany „u konika”, no i jeszcze pamiątki z Igrzysk. Przejazd z Pekinu do Władywostoku wraz z rowerem to ok. 100 USD, bilety plackartne to 468 zł na trasę Władywostok – Moskwa i 130 zł na trasę Moskwa – Kaliningrad.

dodaj komentarz