9.08.2008r. – 124. dzień wyprawy
Po sniadaniu wybralem sie rowerem (bez przednich sakw, a tylne byly lzejsze o polowe) na pierwsze moje zawody na Igrzyskach Olompijskich. Byl to start kolarzy szosowych.
Oczywiscie wzbudzilem zainteresowanie kibicow, ale takze naszych zawodnikow. Kiedy przejezdzalem niedaleko ich namiotu, jeden z nich podal mi zimny sok!
Organizatorzy utrudnili ogladanie kibicom zawodow jak tylko sie da – mozna bylo obejrzec tylko pierwsza 1/3 dystansu, ale bez pierwszych 2 km!
Po starcie kolarzy ruszylem odebrac bilety – byly w Olympic Green Archery Field.
Niestety, ale ta nazwa byla zbyt skomplikowana nawet dla wolontariuszy obslugujacych Igrzyska (tam odbywaja sie zawody lucznicze).
Nie wiedzieli, co to jest i gdzie jest.
Sporo sie nabladzilem, ale wkoncu dotarlem i przedstawiciel Club&Travel, Pan Tomasz Uss mogl mi przekazac moje bilety.
Kiedy wrocilem do hotelu, akurat zaczal sie drugi set siatkowki kobiet w meczu Polska – Kuba. Niestety, przegralismy.
Nie lepiej tez bylo w ogladanym rowniez w telewizji kolarstwie, po ktorym udzielilem krotkiego wywiadu dla Faktow TVN.
Wieczorem wybralem sie jeszcze na spacer, ale z powodu przeziebienia ciezko mi sie oddycha w tym upale (o 20.20 bylo 32 st.), wiec szybko wrocilem do hotelu.
dystans dnia – 52,52 km
czas jazdy – 3:21:45 h
średnia prędkość – 15,62 km/h
dystans calkowity – 10331 km
Krzysiek, gratulacje! Wielka rzecz!
K
Dziekuje Karolu:)
WIELKA RZECZ! GRATULACJE!
Olek
Dzisiaj byłeś w tv w relacji TVP min z konkursu pchnięcia kulą 🙂
Cel podwójnie osiągnięty – rowerem do Pekinu i możliwość zobaczenia na stadionie olimpijskim na żywo jak Polak zdobywa mistrzostwo olimpijskie. Gratulacje!
Dziekuje wszystkim za gratulacje i pozdrowienia:) Pisze teraz rzadko, poniewaz nie mam czasu – Igrzyska:)
Witam
Panie Krzysztofie, Wielki Szacun- jest Pan jedynym wygranym i chlubą naszą w Pekinie . Gdańsk pozdrawia i życzy szczęśliwego powrotu do miasta zwyciestwa :))))
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Pozdrawiam i życzę wytrwałości. Szacuneczek :->>
Jarek
Jeśli to nie jest zbyt osobiste pytanie, to bardzo chciałbym dowiedzieć się czy i jaki wpływ miała wiara podczas tej długiej podróży. Wzmianki o mszy świętej i różańcu ośmieliły mię o to zapytać.
Dziekuje wszystkim:)
Religia jest wazna w moim codziennym zyciu. Podczas podrozy stala sie czyms, co mnie wzmacnialo. A sam udzial we Mszy Sw. mial jeszcze dodatkowy aspekt – mozna bylo spotkac rodakow zyjacych z dala od kraju. Dawalo to mozliwosc rozmowy w ojczystym jezyku oraz poprawienia kondycji psychicznej (tak naprawde nie jest ona najmocniejsza). A przede wszystkim – w „Kosciele” czulem sie „bezpiecznie”, odpoczywalem.
Dzięki wielkie!