8.05.2008r. – 31. dzień wyprawy
Wstalem o 7.15, aby pozegnac sie z Aleksiejem, ktory wychodzil do pracy.
Pozniej jego mama przygotowala sniadanie i rozpoczelismy mila rozmowe.
Od niej wiem, ze srednia zaplata w 2007 roku w Oblasti Wlodzimierskiej
wynosila 8000 rub., a minimalna 3700 rub. (370 zl).
Po 9 rano wyruszylem na zwiedzanie Wodzimierza, miasta, ktre
zdecydowanie naley odwiedzic. Szczegolna uwage przyciaga Sobor Uspienski
(niestety ze wzgledu na odprawiane nabozenstwo, moje zwiedzanie bylo
ograniczone). Nastepnie udalem sie do kafejki internetowej – za 1 godz.
i 10 min zaplacilem 63 rub.
Przed 12 wyruszylem do Bogulubowa, gdzie byl kolejny Sobor i zabudowania
klasztorne. Zwiedzanie zajelo mi ok. 30 min., a za wejcie zaplacilem 12
rub. (znizka studencka). Dalej juz byla tylko droga z przystankami co
ok. 10 km. Wial zmienny wiatr, a po 15 nawet sie ocieplilo.
Kolano niestety boli. Jadac wlasciwie o niczym innym nie mysle, tylko o
nim. No i o tym, czy z takim kolanem mozna mozna jechac. Napotkana
przypadkowo we Wlodzimierzu lekarka z Kalingradu potwierdzila, ze to
raczej nie lakotka, ale przeciazenie. Wg niej kolano w drodze nie
przestanie bolec, czyli dalsza droga do Pekinu z bolacym kolanem?
Dadatkowo zauwazylem, ze wiecej pracuje prawa noga.
Po poludniu dopadla mnie niestrawnosc zoladka, a wlasciwie cos na nim
„stanelo”. Podejrzenie padlo na konserwe rybna, ktora dostalem od popa.
Tabletki nie pomagaly. Na nocleg zjechalem ok. 20.20 (brakowalo
miejscowosci przy drodze, wolno jechalem). Na dodatek chyba dopadla mnie
goraczka. Na szczescie strasci ludzie, do ktorych dotarlem, dali do
picia mala, goraca, czarna herbate i poszedlem spac ok. 9. Zreszta
dziadki, ktorzy byli z malym wnukiem Jagorka, rowniez szybko poszli
spac. Wieczorem probowala dodzwonic sie mama – ale padla bateria w
komorce, a ja bylem zbyt slaby, zeby szukac po ciemku kontaktu i ja
ladowac.
dystans dnia – 71,55 km
czas jady – 4:56:10 h
srednia predkosc – 14,49 km/h
dystans calkowity – 2023 km
calkowity czas jazdy – 117:17 h