5.08.2008r. – 120. dzień wyprawy
Obudzilem sie po 6-ej. Zanim wstal Joe (bylismy razem w pokoju), zdazylem skonczyc poranna toalete. O 8-ej opuscilem pokoj.
Podobnie zrobili moi holenderscy przyjaciele. Kilkanascie minut przed czasem (godz. 8.30) byli gotowi do drogi. Jednak najpierw byla kilkunastoosobowa odprawa, a dopiero po niej ruszylismy w droge.
Oni juz jutro wjezdzaja do Pekinu, (dzisiaj zamierzaja nocowac w Changping), gdzie ma ich powitac Ambasador Holandii, a nastepnie zwiedzaja Wioske Olimpijska.
Joe tak poprowadzil grupe, ze zamiast jechac kolo Wielkiego Muru w Badaling, jechalismy kolo Grobowcow Mingow. Tam sie pozegnalismy.
Ja ruszylem na zwiedzanie. Niestety, nie wiele zobaczylem. Wiekszosc byla zamknieta, a za bilet musialem poniesc pelna odplatnosc 30Y, nie honoruja legitymacji studenckich. Zupelne rozczarowanie.
Nastepnie musialem zjechac 10 km do Changping, aby po kolejnych 10 km rozpoczac prawie 28 km wspinaczke do Wielkiego Muru w Badaling. Na ostatnich 10 km byly jeszcze wejscia na Mur w Iuyonguan i Shuiguan.
Po drodze spotkalem po dwoch turystow rowerowych z Hongkongu i Tajwanu.
Jednak najatrakcyjniejsza dla mnie byla mozliwosc jazdy po trasie, ktora beda pokonywali kolarze podczas wyscigu ze startu wspolnego podczas IO Pekin 2008 (na trasie widzialem wielu trenujacych kolarzy).
Obok wejscia na Wielki Mur w Iuyonguan jest usytuowana meta wyscigu. Na calej trasie technicy telewizyjni ustawiali kamery.
Za nim wszedlem na Wielki Mur w Badalingu, musialem gdzies zostawic rower. Znalazlem pracownika obslugi mowiacego po angielsku i poprosilem go o pomoc.
Skonczylo sie na wezwaniu milicji, aby ta sprawdzila, czy w sakwach nie mam przypadkiem bomby. Stracilem cenny czas pomiedzy 17.00 a 18.15. Ale udalo sie wejsc na Wielki Mur na podstawie biletu studenckiego za 20Y (normalny 40Y) i przejsc sie po nim po 1 km w prawo i w lewo od wejscia.
Reszta byla zamknieta. Robi niesamowite wrazenie, warto bylo go zobaczyc.
Samo zwiedzanie konczylem przy sztucznym oswietleniu.
Kiedy zszedlem przed 20-sta, bylo dla mnie oczywiste, ze musze zostac na noc w Badaling.
Spokojnie zjadlem sobie kolo kas biletowych (tam ostatecznie stal moj rower) i po 21-ej ruszylem do miejsca, gdzie spali ochroniarze. Chlopacy sie zgodzili, ale szef nie. Wiec zaprosili mnie na teren ze sprzetem technikow telewizyjnych, ktorego pilnowali. Tam jednak pojawil sie po chwili szef i wezwal milicje.
Ja nie czekajac na nia, spokojnie wrocilem przed kasy biletowe, gdzie bylo duzo zadaszonego miejsca. Po godzinie jednak ochroniarze mnie tam znalezli, a po nich milicja i musialem sie stamtad wynosic (zreszta po 22-iej wylaczono oswietlenie Wielkiego Muru). Milicja byla na tyle uprzejma, ze nawet pokazala mi bezpieczne miejsce kolo posterunku wartowniczego (niespelna 2 km od Muru), gdzie moge spokojnie przeczekac noc.
Spokoju dlugo nie zaznalem, poniewaz ochroniarze kogos zlapali i pojawila sie milicja, ktora po zalatwieniu pierwszej sparwy, „zajela sie” mna. Nie znali zadnego jezyka poza chinskim, wiec musialem czekac, az przywioza kogos mowiacego po angielsku. Byl to pracownik Sluzby Imigracyjnej. Bardzo sprawny czlowiek. Paszport oddal w minute (zerknal tylko na wize). Zapytal sie tylko, gdzie chce nocowac. Odpowiedzialem mu, ze mam tylko 30-40Y (mialem wiecej). On na to, ze za te pieniadze to nic w Badaling nie znajde, ale to moja sprawa. I razem z milicja odjechal.
Wowczas mlodzi ochroniarze przyniesli mi goraca wode na herbate i na kolacje skladajaca sie z trzech zupek chinskich przez nich podarowanych. Pozniej zorganizowali mi nocleg na lawie z grubym obiciem pod parasolem porzadkowego (wolontariusza – starego aktywisty), ktory akurat w tym miejscu pilnowal, czy ktos podejrzany sie nie kreci. Chlopacy przyniesli mi nawet pierzyne. Moj dzien skonczyl sie przed 2-ga w nocy.
dystans dnia – 81,32 km
czas jazdy – 5:04:33 h
średnia prędkość – 16,02 km/h