29.04.2008r. – 22. dzień wyprawy
Poranek jak zwykle – wstaje ok. 8 rano, szybka toaleta… Ale najważniejsze – ból w kolanie jest coraz mniejszy.
Po Kościele śniadanie, a następnie udało mi się znowu dostać bezpłatny internet. Długo sobie na nim nieposiedziałem, ponieważ otrzymałem telefoniczną informację od ubezpieczyciela, gdzie mam się stawić na decydujące badanie. Po jakieś godzinie dotarłem do wskazanej kliniki. Tam okazało się, że nie wszystko jest dograne z moim badaniem i musiałem trochę poczekać. Wkońcu trafiłem do Pani doktor (ortopeda). Jak się dowiedziała o wyprawie rowerowej „Pekin 2008” to wyjęła z torebki swoją komórkę i zadzwoniła do swojego kolegi z prośbą o konsultacje, bo ma interesujący „przypadek” człowieka, który jedzie rowerem z Sopotu do Chin! A ten kolega, jak mi go zareklamowała do Adiunkt w Katedrze Ortopedii i zajmuje się tylko kolanami. Za nim kolega dotarł, Pani doktor dokładnie obejrzała moje kolano i wydała diagnozę. Po chwili dotarł oczekiwany lekarz, który po kilku minutach wydał diagnozę, taką jak Pani doktor, tj. przeciążenie i zapalenie kolana. Na wszelki wypadek zrobiono mi jeszcze RTG – nic nie wykazało. Mam brać tabletki Voltaren i Movalis, smarować kolano maścią Voltaren i nosić opaskę na kolanie. Po tygodniu mam wyzdrowieć. Nad moim sprawnym poruszaniem się po klinice czuwała Pani z kasy (wszędzie bez kolejki – kasa z Zachodu!). Na koniec poprosiłem ją, aby diagnozę i zalecenia przefaksowała do ubezpieczyciela. Nie chciała, ale jak usłyszała, że bez tego nie będzie kasy za moje badania, to zostawiła wszystko i stanęła przy faksie. Niestety, ale nie często obsługuje faks! W klinice spędziłem ponad 2,5 godziny,
Na obiad dotarłem spóżniony, było już ok. 15.30. Ale za to byłem sam i mogłem jeść w ciszy i spokoju. Później do wieczora to już tylko krótki spacer i drobne zakupy spożywcze oraz msza Św. w j. polskim. Wieczorem poczytałem sobie w przewodniku trochę o Karelii, gdzie obecnie nie dotrę, ale w przyczłości warto byłoby. Było też kilka SMSów, no i zadzwoniła mama.
No i bym zapomniał – w ciągu dnia udzieliłem wywiadu telefonicznego dla „Gazety Wyborczej”, dodatek „Trójmiasto”.