28.07.2008r. – 112. dzień wyprawy
Wstalem o 5.30. W sasiednim pokoju znalazlem troche wody w termosie, ktora wykorzystalem do umycia sie. Kiedy wychodzilem ze swojego budynku, zauwazyl mnie jeden z robotnikow i zaprowadzil mnie do kuchni na sniadanie.Przed 7-ma ruszylem w droge.
Na poczatek byl Szczyt Poludniowy i Swiatynia Puji Si.
Pierwsze 3 km byly wzglednie plaskie, a le pozniej bylo 10 km podjazdu polna, kamienista (momentami stroma) droga. Zbaczajac ok. 1 km najpierw dotarlem do malej, zaniedbanej Swiatyni Gunanthay.
Tam trzech mnichow zaprosilo mnie na sniadanie. Stamtad mialem juz tylko 3 km drogi do Puji Si. Tam chwile odpoczalem i trzeba bylo ruszac dalej.
Okolo poludnia, praktycznie caly czas zjezdzjac (bylo chyba tylko 3 km podjazdu) dotarlem do Swiatyni Longquan Si.
Nastepnie zwiedzilem Swiatynie Zhenhai Si, Puha, Nanshan Si i Shancai Si. Sa one polozone niedaleko od siebie (jadac od jednej do drugiej maks. 3 km). Ale do kazdej, na sam koniec, byl kilkusetmetrowy, stromy podjazd.
I tak dotarlem do wioski (miasteczka) Taihuai, ktora jest polozona w dolinie otoczonej szczytami Wutai Shan.
Jest tu niezliczona ilosc Swiatyn. Ja ograniczylem swoje zwiedzanie do Wanshai, Shuxiang Si, Tayuan Si, Xiantong Si i kilku pomniejszych. Ok. 18-stej doszedlem do wniosku, ze mam juz dosyc Swiatyn na dzis. Na dodatek musialem znalezc kafejke internetowa, aby zgrac zdjecia z aparatu na pamiec. W kafejce jednak komputery nie mialy wejsc USB! Ale obok byl zaklad fotograficzny i tam juz nie bylo problemu.
O 19-stej stwierdzilem, ze pora rozejrzec sie za noclegiem. Postanowilem ta noc spedzic u mnichow w Swiatyni Bishan Si, polozonej 2 km za miastem w kierunku mojego ostatniego Szczytu.
Kolo Swiatyni spotkalem mnicha, ktoremu na migi pokazalem, ze caly dzien jezdzilem po gorach i jestem wyczerpany (faktycznie tak bylo). Zaprosil mnie do srodka (bylo juz zamkniete) i przekazal innemu mnichowi. Ten dal ciastka do jedzenia (podobne do slodkich bulek) i herbate. Pozniej zaprowadzil mnie do pokoju, ktory dzielilem z dowma sympatycznymi mezczyznami (jeden chyba tam pracowal). Poczestowali mnie mlekiem z kartonika i ciastkami. Korzystajac z dostepu do biezacej, cieplej wody, wyplukalem codzienne ubranie. Jeszcze przed 22-ga poszlismy spac.
dystans dnia – 57,93 km
czas jazdy – 4:55:28 h
srednia predkosc – 11,76 km/h