13. dzień wyprawy Bałkany 2010 – 27.10.2010
Rano wszyscy jakoś byli zajęci sobą i właściwie nikt mi nawet przy śniadaniu nie towarzyszył, a jedynie od czasu do czasu ktoś zachodził do jadalni. O 8.20 ruszam w drogę do Bratysławy. Był przymrozek, ale bezchmurne niebo i słońce zapowiadało ładny dzień.
Pierwsze 35 km przejechałem bardzo szybko przy delikatnie sprzyjającym wiaterku. Ale z każdym kilometrem wiatr się zmagał i zmienił trochę kierunek oraz droga trochę się odwróciła i zacząłem się męczyć na bocznym, silnym wietrze. Kolano bardzo bolało i w dużej mierze jechałem pracując głównie zdrową nogą. Po drodze mijam wiele bardzo ładnych austriackich wiosek wysprzątanych i zadbanych. W jednej z nich przyszło mi wymienić szprychę, a przy okazji zrobiłem sobie przerwę na jedzono. Zainteresowała się mną starsza pani, która podeszła i poczęstowała mnie lemoniadą dopytując się, czy czegoś mi nie potrzeba.
Po przejechaniu 94 km i łącznie 324 km w Austrii wjechałem na Słowację. Ale Zamek w Bratysławie był widoczny jeszcze kilka kilometrów po stronie austriackiej. Trochę się nakluczyłem, aby dotrzeć do niego, ale opłaciło się. A przy okazji spotkałem tam Bena, który z Helsinek przez Skandynawię i Niemcy dotarł na rowerze do Wiednia. Teraz zwiedza okolicę, a za kilka dni przenosi się z rowerem do Australii (tam będzie teraz lato), aby powrócić do Europy na wiosnę.
Spod Zamku ruszyłem na Stare Miasto i pod siedzibę prezydenta, ale noga bolała nawet kiedy szedłem i szybko zrezygnowałem ze zwiedzania. Szybko znalazłem nocleg w Kolegium Jezuickim z nadzieją, że coraz krótsze dystanse pokonywane dziennie oraz dłuższy odpoczynek wpłyną pozytywnie na moją nogę.
dystans dnia – 101,04 km
czas jazdy – 4:52:01 h
średnia prędkość – 20,71 km/h
dystans całkowity – 1426 km
całkowity czas jazdy – 71:02 h