1.07.2008r. – 85. dzień wyprawy
Robotnicy mieli wstawac o 5-tej, ale faktycznie wstali przed 6-sta. Nim uporalem sie z poranna toaleta, zostala zjedzona zupa. Ale dostalem duzy kawalek mongolskiej pizzy (smakuje mi), a do tego solona herbate z mlekiem. Dobrze, ze dostalem do niej cukier, bo byloby ciezko ja pic. Do bidonu na droge dostalem juz bez cukru – skutecznie odebrala ochote do picia!
dzieło robotników ? [przyp. slawek] :
W droge ruszylem przed 7.00. Jechalo mi sie dobrz i szybko (poranek byl pochmurny, wiec slonce nie dokuczalo). Podjazdy, ktorymi mnie straszono, okazaly sie nie wielkie i lagodne – najdluzszy mial ok. 3,5 km. Juz po 50 km bylem w granicach miasta Darhan (jak zauwazylem, w Mongolii miasto zaczyna sie jeszcze w szczerym polu i po kilku kilometrach sa dopiero pierwsze zabudowania).
Juz przed 11-sta mialem zorganizowany nocleg i sporo czasu wolnego. Moglem spokojnie wziasc zimny prysznic, wyprac biezace rzeczy oraz zjesc obiad.
Darhan jest niewielkim miasteczkiem (jak na nasze realia) i stosunkowo nowym, poniewaz zostalo wybudowane „w polu” w drugiej polowie XX wieku. Nie ma wiec zabytkow, a samo niczym nie rozni sie od szergu miasteczek, przez ktore dotychczas jechalem. Ja jednak musialem wymienic walute i dokonac kolejnych zakupow spozywczych (strasznie duzo jem – ok. 3 razy wiecej niz w domu).
Z wymiana waluty bylo sporo problemow. Znalazlem tylko jeden bank, ktory dokonywal wymiany (Hambank). W pierwszej jego placowce doznalem sporego szoku – nie wymienili mi poniewaz banknoty byly wyblakle lub stare (przyjmuja tylko z lat 2002 – 2006) lub byly wygiete – musza byc „nowe”!
W drugim oddziale tego banku poszlo lepiej – pani przyjela banknot 100 USD z 2003 roku nie zwazajac na jego „usterki”, sprawdzila jego autentycznosc i wyplacila 115.750 tugrikow (powinno wystarczyc na pobyt w Mongolii).
Sklepow spozywczych bylo duzo, ale z ich zaopatrzeniem to juz roznie, nawet w supermarketach.
Za to wszedzie byly widoczne polskie kompoty, dzemy i miody. Przy kasie tez byl problem, kiedy okazalo sie, ze mam o jedna pozycje wiecej na paragonie niz produktow. Okazalo sie, ze kasjerka sama doliczyla sobie oplate za reklamowke, ktorej nie chcialem.
Na paraganie trudno bylo cos przeczytac (resztki tuszu). Kiedy zwrocilem uwage, pani wziela dlugopisem wszystko poprawila! Warto jednak zwrocic uwage, ze w Darhan jest ok. 25% taniej niz w Suche Batar, a gazowana woda mineralna to rzadkosc. A pomimo wysokich temperatur nie wszystkie sklepy schladzaja napoje!
dystans dnia – 64,67 km
czas jazdy – 3:17:46 h
średnia prędkość – 19,62 km/h