Turkmenistan – państwo z innego świata?
Są takie miejsca na świecie, do których dotrzeć jest bardzo trudno. Pierwsza na myśl przychodzi Korea Północna. Ale jak popatrzy się szerzej lub poczyta się o jakiś super atrakcjach (miejscach) to są one również bardzo trudno dostępne. Takim miejscem jest chociażby Turkmenistan, państwo wchodzące do 1991 roku w skład ZSRR. Państwo 1,5 razy większe od Polski z 5 mln ludności, którego powierzchnię w 97% stanowi Pustynia (głównie Kara-kum). Ale jest ona bardzo zasobnia w złoża mineralne, w tym w ropę i gaz.
Jednak dostać się tam nie jest takie proste. Oczywiście samoloty tam latają i lądują na okazałym lotnisku ale formalności są skomplikowane. Trzeba wyrobić wizę na podstawie zaproszenia. I tu mamy dwie opcje. Znajdziemy kogoś na miejscu (internet tam wciąż jest luksusem), kto dobre warunki lokalowe i odpowiednio zarabia (musi posiadać warunki do oficjalnego zakwaterowania i utrzymania). Taka osoba musi wystawić oficjalne zaproszenie i poświadczyć je odpłatnie w miejscowym urzędzie a następnie prześle nam pocztą oryginał tego zaproszenia. My z takim zaproszeniem musimy się udać do Ambasady Turkmenistanu w Berlinie i to dwa razy – raz aby złożyć dokumenty a drugi raz aby je odebrać (czeka się około dwóch tygodni). Koszt wizy to bodajże 90 Euro i do tego należy doliczyć koszt dojazdu. Nie ma też pewności, że wizę dostaniemy (podobno to duża loteria). A znam człowieka, który kilka lat temu czekał w Berlinie tydzień czasu na otwarcie Ambasady i jej nie otworzyli a na stronie internetowej było informacja, że przyjmują interesantów od poniedziałku do piątku!
Jest jednak prostsza opcja – możemy wykupić wycieczkę (można się umówić na indywidualny plan) w lokalnym biurze podróży i to ono wszystkim się zajmie. Osobiście mogę polecić biuro bardzo sympatycznego Turkmena – Batyr Rahmanov (tel./WhatsApp +99363141752, e-mail: [email protected]). Wystarczy mu wysłać swoje zdjęcie, kopię paszportu i podstawowe informacje o sobie a on wyrabia specjalne zaproszenie turystyczne. Na jego podstawie lecimy do Aszchabadu i tam na lotnisku otrzymujemy w kilkanaście minut wizę (on arrival) za 115 USD! I na tym kończą się wszystkie procedury. Przy wyjściu z lotniska czeka Batyr (mówi po rosyjsku lub angielsku) lub ktoś z jego biura (w zależności od preferencji językowych) i zabiera na niezapomniane wakacje.
A jest co zobaczyć. Na początek proponuję Aszchabad – „biała stolica”. Wszystko w mieście musi być białe. Mieszkańcy posiadają wyłącznie białe samochody (zwolnieni z tego są dyplomaci) a jak ktoś przyjeżdża z poza stolicy samochodem w innym kolorze, to musi go zostawić na rogatkach miasta i przesiąść się do komunikacji publicznej. Te rejony, gdzie jeszcze są domy w innym kolorze, są sukcesywnie wysiedlane całymi kwartałami, budynki wyburzane i budowane nowe z białego kamienia! W innym kolorze mogą być też pomniki prezydenta i jego rodziny, które są wykonane głównie z brązu! Ulice są zaprojektowane są na nowo – wszystkie są dwupasmowe a skrzyżowania dwukondygnacyjne (bezkolizyjne). Tylko ludzi na ulicach nie widać (oprócz tych, którzy zamiatają i tak czyste chodniki!).
Bogactwo Pustyni Kara-kum w minerały przerosło radzieckich uczonych. W 1971 roku w okolicy wioski Darwaza wykonano odwierty celem poszukiwania gazu. W ich trakcie zapadła się ziemia i powstał krater ok. 20 m głęboki i 75 m średnicy, z którego wydobywał się gaz. Naukowcy radzieccy stwierdzili, że należy go podpalić i po kilku dniach się wypali. Ale nie wypalił się. „Wrota piekieł”, jak obecnie się o tym kraterze mówi, palą do dzisiaj i nic nie wskazuje, aby miały przestać płonąć – chyba że człowiek im pomorze.
Do tego mamy kilka innych atrakcji jak choćby ruiny znajdujące się na południu w pobliżu starożytnego miasta Merv, które zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Było ono bardzo ważnym ośrodkiem na trasie Szlaku Jedwabnego, a w połowie XII wieku prawdopodobnie największym miastem-oazą w tej części Azji (być może mieszkało w nim nawet 200 tys. Ludzi). Na północy mamy ruiny pradawnego miasta Starego Urgench, pochodzące z XII wieku. (znajdują się na liście światowego dziedzictwa UNESCO). Stare Urgench było jednym z najważniejszych miast na Jedwabnym Szlaku, a jego splendor oraz liczba ludności przewyższały znacznie inne ośrodki w Azji Centralnej. Wielokrotnie napadane, najpierw przez Czyngis-chana, a następnie przez Timura Chromego, w końcu zostało całkowicie zniszczone. Zachowały się wspaniałe mauzolea z XII-XIV wieku i minarety (Kutlug Timut ma wysokość 60 m). Koniecznie trzeba zobaczyć podziemne jezioro Kow-Ata, Nohur, Dehistan, Nisa. Dlatego warto skontaktować się z Batyrem (tel./WhatsApp +99363141752, e-mail: [email protected]) i umówić się na wycieczkę pełną niezapomnianych chwil, w miejscu, gdzie rzadko ktoś dociera – tutaj nie będziemy mieli tłumów turystów…