8.06.2008r. – 62. dzień wyprawy
Wstałem już o 5 rano. Gospodarz szybko przygotował śniadanie, a ja w tym czasie spakowałem się. Po 6 ruszyłem w drogę.
Dzień nie zapowiadał się najlepiej. Co prawda nie było wiatru (wieczorem wyglądało, że będzie przeciwny i mocny), ale było pochmurno i co chwila kropiło.
Rozpogodziło się po 40 km, a chwilę później pojawił się wiatr – przeciwny. Na szczęście niezbyt mocny. A kiedy po 70 km zrobiłem skręt w prawo, wiał z boku. W tym czasie zrobił się słoneczny i ciepły dzień. Najważniejsze jednak to fakt, że zaczęły się góry. Co prawda niewielkie, ale kilka podjazdów było naprawdę stromych. I do tego przepiękne widoki.
Na miejscu w Kemerowie byłem po 14.
Będąc jeszcze w piątek w Nowosybirsku umówiłem się z Ks. Zenonem, że o 16 pojadę z nim do Kościoła filialnego w Jurdze na Mszę Św. Już niemal tradycją moich udziałów we Mszach Św. w Rosji jest fakt, że na początku Mszy Św. Ksiądz informuje o mojej obecności. Wówczas po Nabożeństwie zazwyczaj grupa ludzi mnie otacza, aby chwilę porozmawiać. Tym razem zostało jednak zorganizowane oficjalne spotkanie, w którym wzięli udział prawie wszyscy obecni na Mszy Św.
Przez ok. 40 min. odpowiadałem o wyprawie rowerowej do Chin i odpowiadałem na pytania zainteresowanych.
Droga do Jurgi i z powrotem tylko potwierdziła, że na dobre zaczęły się góry i brzozowe lasy. A do tego przepiękne widoki. Aby móc się nimi nacieszyć i jednocześnie oszczędzić ponownie bolące lewe kolano, postanowiłem przez kolejne dni jechać po ok. 120 km. Tradycją niedziel jest to, że dzwonią do mnie rodzice. Tak też było i tym razem.
dystans dnia – 104,40 km
czas jazdy – 5:54:03 h
średnia prędkość – 17,69 km/h