7.05.2008r. – 30. dzień wyprawy
Wstalem o 6.35 – moi gospodarze o 7.45 wyjezdzali do swojego kosciola
(na swoja cerkiew mowia Hram). Calkiem interesujacy ludzie. On pop oraz
jego zona, ktora sie wszystkiego bala – nawet nie kazala mi brac
tabletek bo nie mozna (nie posluchalem). Wieczorem na poczekaniu
ugotowali zupe rybna z Jesiotra, do kolacji otworzyli butelke Martini –
nawet jak dla nich pilem zbyt wolno i poprzestalem tylko na jednej,
duzej lampce. Dzis na droge dostalem domowy chleb, pare jajek, puszke
rybna i z ikra oraz ok. 0,5kg ciastek. Chcieli mi tez dac butelke
zsiadlego mleka, ale nie mialem juz, gdzie to zapakowac. On w tajemnicy
przed zona dal mi na pamiatke swoja fotografie i 1000 rub.!
W drodze nic ciekawego sie nie dzialo. Rano byl przymrozek, a do ok. 15
pomimo slonca wial bardzo zimny wiatr (czesciowo pomagal). Ciezko bylo
nawet robic przystaki, a jak byly do glownie na stacjach benzynowych,
aby w cieplym byc. Ok. 17 dotarlem do Wlodzimierza. Zrobilem zobie
pamiatkowe zdjecie przy Zlotej Bramie,
troche sie pokrecilem po okolicy
i udalem sie do Kosciola Katolickiego. Mialem informacje, ze jest tam
rosyjski ksiadz, wiec byla szansa na nocleg.
Jednak okazalo sie, ze
ksiadz wyjechal, ale byly 2 polskie siostry zakonne. One poprowadzily
liturgie slowa, komunie Sw. oraz Nabozenstwo Majowe (po raz pierwszy
uczestniczylem w takiej modlitwie). Po mszy Sw. przez dluzsza chwile
stalismy i rozmawialismy w Kosciele (zauwazylem, ze w Rosji rozmowy w
Kociolach sa czyms normalnym). Przy okazji delikatnie poruszylem temat
noclegu. Pomogl mi w tym czwarty uczestnik rozmowy, Aleksiej. Jego
dziadek byl Polakiem, sam tez calkiem niezle mowi po Polsku. Zadzwonil
do domu i jego mama zgodzila sie, aby zaprosil mnie do siebie na noc.
Aleksiej mieszka w mieszkaniu w starej kamienicy, spory kawalek drogi od
Centrum. Przesiedzielismy caly wieczor przy herbacie i rosyjskich
cukierkach (sa pyszne). Rozmawialismy o zyciu w Polsce i w Rosji, o
stereotypach, ktore mamy na wzajem o sobie. Troche rozmawiala z nami
takze mama Aleksieja, na codzien wykladowczyni j. angielskiego na
Uniwersytecie Wlodzimierskim.
Dystans dnia – 90.24 km
czas jazdy – 5:27:58 h
srednia predkosc – 16.50 km/h
Napisz co z kolanem?
Niestety, ale kolano boli. Raz mniej, raz wiecej, a jak nic nie robie to nie boli.