30.04.2008r. – 23. dzień wyprawy
Kolejny dzień „siedzenia” w Moskwie. Straszliwa nuda. Funkcjonuję wg codziennych schematów, więc skupię się na nowych wydarzeniach.
Rano obudziłem się z przekonaniem, że aby mieć dalsze szanse w podróży, muszę znacznie ograniczyć wagę swojego bagażu. Postanowiłem podzielić go na 3 części – pierwsza jedzie ze mną, drugą wysyłam do Irkucka, a trzecia wraca do domu lub czeka na mnie w Moskwie u dobrych ludzi. W tym celu przeprowadziłem w ciągu dnia kilka rozmów, jak to najlepiej technicznie wykonać.
Jeszcze przed południem miałem dwie rozmowy telefoniczne z lekarzem ubezpieczyciela. Doszedł on do wniosku, że nie mam najmniejszych szans, aby dalej jechać rowerem. Jeśli go dobrze zrozumiałem, to była już dla mnie zrobiona rezerwacja na samolot na 01.05.2008 r. Zrezygnowałem jednak z tej opcji i tym samym zerwałem umowę ubezpieczeniową! Niestety te rozmowy nie wyszły mi na dobre – załapałem potężnego „doła”, co było chyba przyczyną „rewolucji żołądkowej”, która dopadła mnie wieczorem.
Po tygodniu obecności na Ziemi Moskiewskiej, wkońcu udało mi się spotkać z Vladem, moim znajomym z Tuły, który obecnie mieszka i pracuje w Moskwie!
Podarował mi on „Tulski Piernik”, który jest podobno najlepszy na świecie. Przekonamy się:) Zaprosił mnie także na weekend do siebie do domu – postanowiłem skorzystać z okazji i pojechać zobaczyć Tułę. Będzie to jakiś fajny przerywnik, może trochę moja głowa odpocznie.
Przez cały dzień otrzymałem mnóstwo SMS od znajomych i sponsorów, zadzwonił także mój przyjaciel Sławek. Wszystkim dziękuję za słowa wsparcia i otuchy:)
Ostatnio słyszę także głosy, że zdrowie jest najważniejsze i mam wracać do domu. Wiem, że zdrowie jest najważniejsze, ale nie chcę wracać. Ten wyjazd to świetna sprawa, a do czasu kontuzji był niesamowitą przygodą. Wierzę, że uda mi się jechać dalej.