28. dzień wyprawy – 10.06.2010
Wstalismy po 3 – halas na stacji (wszyscy myja samochody) byl nie do wytrzymania i przed 4 ruszylismy w droge. Pierwsze 100 km bylo plaskie i wlasciwie przejechalibyśmy je szybko, gdyby miedzy 70 a 80 km nie zaczal nas meczyc deszcz – co chwile przechodzili krotkie ulewy a my jechalismy pomiedzy nimi, chowając sie przed deszczem na stacjach benzynowych, gdzie od razu czestowano nas herbata.
Jednak na 118 km zaczal sie 17 km stromy podjazd na przelecz. Pierwsze 7 km mialo jeszcze momentami drobne wyplaszczenia, wiec bylo gdzie zlapac oddech, ale pozniej bylo 10 km na „scianie placzu”. Pozniej bylo 17 km zjazdu a nastepnie plasko przy silnym wietrze. Wial z boku, ale i tak nas skutecznie wymeczyl. Do Antakyi ledwo dojechalismy. Mielismy tutaj umowiony nocleg, ale GPS sobie y tzm nie poradzil – mapy w Turcji sa kiepsko wprowadzone, miejscowi tez maja z tym problem. Pytajac sie ludzi i bladzac jakos docieramy na miejsce. Nie bylo siostry Barbary, ale zajela sie nami Songul i Joseph, ktory pochodzi z Salwadoru. A nasz nocleg okazal sie miejscem w najstarszej czesci Antakyi.
dystans dnia – 185,38 km
czas jazdy – 10:40 h
srednia predkosc – 17,31 km/h