25.08.2008r. – 140. dzień wyprawy
Rano obudził mnie płacz 22-miesięcznego Artioma. Jedzie on z mamą Elwirą, 40-letnią babcią Olgą i 7-letnią ciocią Wierą do Permu.
Do Jarosławia jedzie studentka Katia. To moi towarzysze od 1 km drogi. Rano dołączył do nas Kamil, student z Krasnodaru (wraca do domu przez Moskwę). Tak wygląda moja kompania na najbliższe dni.
Podróż mija po woli, ale spokojnie. Jedynym urozmaiceniem dnia było spotkanie z Tatianą na dworcu w Chabarowsku.
Ten 30 min. postój spowodował także, że mam „osobistą opiekunkę” w postaci Katii. Ma mnie pilnować, abym nie zaginął na którymś z dworców. A wszystko dlatego, że korzystając ze stosunkowo długiego postoju, wyszliśmy z Tatianą na chwilę przed dworzec i przy okazji zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie.
Prowadnica tak się wystraszyła, że nie zdążę do pociągu przed odjazdem (chyba mnie lubi) i kazała mnie pilnować.
Wieczorem, kiedy Artiom już spał, usiedliśmy przy piwku. Była to właściwie pierwsza okazja do zamiany kilku zdań z Kamilem, który przez cały dzień spał.