25. dzień wyprawy Bałkany 2010 – 18.11.2010
O 7 siadam do bardzo obfitego śniadania. Jest miło, ale czas nagli, więc żegnam się i ruszam w drogę. Wyjazd ze Skopje mam bardzo łatwy. Przez cały dzień jest chłodno jak na tą okolicę (13-15 st.), ale wiatr tylko czasami przeszkadza, więc jedzie mi się bardzo dobrze. Okolica jest bardzo malownicza, a autostrada jest bardzo wygodna jeździe.
Po drodze zatrzymuję się kilka razy na odpoczynek na stacji benzynowej, gdzie większości jestem czymś częstowany (kawa, herbata, ciastko). Ludzie są bardzo życzliwi, ale im bliżej jestem Grecji w ich głosie wyczuwam żal do południowego sąsiada, że nie zgadza się na ich przystąpienie do Unii Europejskiej oraz nie bierze ich towarów, a w sklepach macedońskich produktów greckich jest pełno.
Jedzie mi się na tyle dobrze, że po zmroku docieram do przygranicznego miasteczka Gevgelia. Na wjeździe pada mi przednie światło. Jest kilka hoteli, ale cena za noc to 20-25 euro, a hostel po negocjacjach 15 euro. Kręcę się po Centrum szukając noclegu i żarówki. W pewnym momencie napotkany rowerzysta mówi, że na skraju miasta kolega jest stróżem i tam mogę przenocować. Vladimir pilnuje hurtowni budowlanej. Ma kanciapę, a na placu był kran z wodą. Ma 55 lat. Zna większość polskich klubów piłkarskich i piłkarzy z lat 70 i 80.
dystans dnia – 168,74 km
czas jazdy – 7:22:10 h
średnia prędkość – 22,89 km/h