25. dzień wyprawy – 7.06.2010
Poniewaz rowery byly zamkniete za sciana, a wlasciciel zapowiedzal, ze udostepni je nam dopiero po 7.30, moglismy sie wyspac. A droga byla zdecydowanie najbardziej plaska ze wszystkich dni, ktore jechalismy w Turcji – bylo tylko kika malych podjazdow. Dodatkowo mozna powiedziec, ze byl to dzien Andrzeja Podolskiego – jak nikt wychodzil na prowadzenie, ciagnal grupe i nakrecal tempo – czasami ledwo udawalo mi sie utrzymac na jego kole.
Po ok. 76 km dotarlismy nad brzeg Jeziora Tuz – najwiekszego slonego jeziora w Turcji. Jego widok towarzyszyl nam z przerwami do konca dnia. A poniewaz byl na co popatrzec, wszystkim to odpowiedalo, mimo wiejacego od niego nizbyt przychylnego wiatru.
Dopiero pod sam konec dnia zlapalismy troche wiatru w plecy.
Nocleg probowalismy zalatwic w opuszczonej restauracji przy stacji benzynowej, ale nas nie wpuszczono. Kawalek dalej byla opuszczona hala o pow. 30 tys. m. W zupelnosci nam wystarczyla:}
dystans dnia – 158,79 km
czas jazdy – 7:25:41 h
srednia predkosc – 21,37 km/h