20.08.2008r. – 135. dzień wyprawy
Po wspolnym sniadaniu z Damianym i Walezym przenioslem swoje sakwy i rower do ich pokoju, a sam poszedlem do Capital Gymnasium.
Przed wejsciem spotkalem Pana Wojtka Kupczyk z Brodnicy, z ktorym spedzilem kolejnych kilka godzin. Byl to dzien pozegnan kibicow, poniewaz wielu mialo bilety powrotne wykupione na 21.08.2008 r.
Przede wszystkim obejrzelismy jednak dwa emocjonujace cwiercfinaly siatkowki mezczyzn. W pierwszym Rosjanie pokonali Bulgarie 3:1, a w drugim Wlochy Polske 3:2.
Nastepnie lapalismy taksowki i pedzilismy, aby zdazyc chociaz na druga polowe cwiercfinalu pilki recznej Polska – Islandia. Ja mialem jednak pecha. Trafilem do taksowki, ktorej kierowca chyba nie umial czytac nawet po chinsku! na szczescie wykonal telefon i z wielkim trudem, ale dowiozl nas na miejsce.
Niestety znowu porazka (30-32). Przykre rozstanie z Igrzyskami. Pozegnalem sie z Panem Wojtkiem i z Rafalem (byl na pilce recznej) i wrocilem do hotelu po rzeczy.
Po drodze zaszedlem jeszcze tylko na coubenz, ktore mi bardzo smakuje, a byc moze juz pozniej nie bede mial okazji go jesc.
W hotelu staralem sie mozliwie szybko zebrac swoje rzeczy i ruszyc w droge na dworzec, aby byc wczesniej niz wymagane 3 godz. przed odjazdem pociagu o 22.54 (dotarlem ok. 19.20). Tam w miejscu nadania bagazu byla nawet dziewczyna mowiaca niezle po angielsku. Ale ciagle tylko powtarzala, ze nie moge dzisiaj jechac do Harbin, tylko jutro! Dramat! Jeszcze nie zdaze na 24.08.2008 r. na pociag Wladywostok – Mockwa (billet czeka od ponad miesiac we Wladywostoku).
Zaczalem ja meczyc pytaniami i prosbami, az w koncu mnie olsnilo. Jej mowienie, ze nie moge dzisiaj jechac do Harbin oznaczalo, ze nie dotre tam dzisiaj tylko jutro! Dalsza rozmowe z Pania kontynuowal Damian, ktory akurat dotarl z Walezym. Z wielkim trudem udalo sie rower nadac na Bagaz (zachowywali sie, jakby robili to pierwszy raz) za 132Y (w tym 10Y ubezpieczenie). Zajelo to ponad godzine. Akurat jak konczylismy na dworzec dotarl Wiceprezes SKOK Stefczyka, Pan Jaroslaw Lech.
W czworke udalismy sie do restauracji za sciana, gdzie ok. godziny siedzielismy i wspominalismy nasze podroznicze przygody. (Pan J. Lech rowniez podróżuje). Ok. 22.15 otworzono bramke na peron i moglem isc do pociagu. Rewalacja. Czysty, zadbany wagon z klimatyzacja. Jakies 30 min. po tym jak pociag ruszyl, konduktor wylaczyl swiatlo i wszyscy poszli spac.
dystans dnia – 8,79 km