19. dzień wyprawy – 1.06.2010
Wstalismy po 3, aby uniknac slonca. Niestety po 20 km Kazik zalapal gume I troche czasu stracilismy na naprawe. Bylo to w miasteczku, w ktorym termometr o 5.30 pokazywal 23 st. ciepla.
Jednak z tego dnia nie wiele pamietam. Celem byl Istambul, a droga to byl jeden wielki interwal – tylko zjazdy i podjazdy, a plaskie odcinki zdarzaly sie sporadycznie nawet w samym Stambule. Do tego masakryczny upal, droga sredniej jakosci i przez wiekszosc trasy z asfaltu wystawaly drobne kamyki I ostrymi rantami. Opony dostaly porzadny wycisk, no i my przy okazji.
W granice miasta wjechalismy ok. 20. Ale szybko zrozumielismy, ze to bardzo duze miasto i bardzo gorzyste. Przejazd przez nie nawet przy pomocy GPS i przygodnie spotkanego rowerzysty byl niesamowicie trudny wobec rozpychajacych sie samochodow. Ulica, przy ktorej mielismy nocleg miala ponad 10 km dlugosci. GPS doprowadzil na jej poczatek I powiedzial, ze jestesmy na miejscu. A tak naprawde mielismy jeszcze 10 km I musielismy ominac demonstracje pod konsulatem izraelskim zwiazana z zabiciem przez armie izraelska kilku turkow na Morzu Srodziemnym.
dystans dnia – 221,26 – zyciowka
czas jazdy – 13:13 h
srednia predkosc – 16,73 km/h
dystans calkowity – 2512 km
calkowity czas jazdy – 136:12