17.08.2008r. – 132. dzień wyprawy
Dzień rozpocząłem od Mszy Św. w Kaplicy w Ambasadzie RP. Później udałem się pod Capital Gymnasium, gdzie o 12.30 był mecz siatkarek Polska – USA.
Niestety, najtańsze bilety były po 500Y, więc postanowiłem nie wchodzić. Ale już wcześniej umówiłem się z rodakami, że po meczu jedziemy razem taksówkami na tor wioślarski.
Musiałem czekać ponad 2 godziny aż się mecz skończy (przegraliśmy 2:3).
Wówczas jednak okazał się, że oni nie jadą. Taksówek też nie było. Musiałem jeden przystanek pojechać autobusem i dopiero wówczas złapałem taksówkę, którą jechałem ok. godziny.
Kosztowało mnie to 152Y + 10Y opłaty drogowej. Na miejscu, zanim dotarłem do swojego sektora (szedłem ok. 10 min.), zdążył się skończyć finał czwórek wagi lekkiej, gdzie zdobyliśmy srebny medal.
Jednak chwilę później był finał czwórek podwójnych, w którym nasi reprezentanci zdobyli złoty medal!
Drugie złoto dla Polski na Igrzyskach, a ja jestem tego świadkiem! Z powrotem miałem już wracać autobusem, ale koledzy namówili mnie na taksówkę, za którą ostatecznie zapłacił Karol.
Wysiedliśmy koło stadionu lekkoatletycznego, ale najtańsze bilety były po 800Y, wiec z Rafałem (spotkaliśmy się na koniec wioślarstwa) udaliśmy się na dworzec kolejowy. Tam po 1,5h biegania udało się kupić bilet do Harbin na pociąg, do którego na bagaż mogę nadać rower. Jakie połączenie mam z Harbin dalej nie udało się ustalić, ponieważ nie posiadają centralnej informacji.
Kiedy wróciłem przed 24 do siebie, przed hotelem czekali na mnie Damian i Walezy. Nie mieli gdzie spać, a w „moim” hotelu chcieli ich skasować za taki pokój jak mój dwa razy więcej niż mnie. Poszliśmy z Damianem do recepcji po negocjacjach stanęło, że będą płacić za pokój 300Y (ja płacę 240Y). Jak zaznaczyła Pani w recepcji, robi to tylko dla tego, że są Polakami i moimi przyjaciółmi.