15.06.2008r. – 69. dzień wyprawy
Przed 8 rano byłem już tradycyjnie po śniadaniu i gotowy do drogi. Poranek był słoneczny, ale chłodny. Później się ociepliło, a nawet po południu było gorąco. Wiaterek był niewielki, a od połowy drogi był głównie z tyłu.
Droga była trochę pagórkowata, a trochę płaska. Poważnym problemem był jednak jej stan – dużo dziur i to głębokich, z których wystawały druty z betonu leżąсego pod asfaltem. Po ok. 110 km dotarłem do miasta Kańsk, ale nie zrobiło na mnie większego wrażenia (dokuczały mi jego dziury). Zatrzymałem się tylko na chwilę koło apteki i jechałem dalej. Ale nogi zaczęły mnie mocniej boleć, więc ok. 16.30 dotrałem do pierwszej wioski za Kańskiem.
Wyjazd z miasta prowadził ostro pod górę, więc do wioski (Pasiołek) Ilańsk dotarłem wyczerpany. Tam poprosiłem napotkaną kobietę o wrzątek na herbatę. Wodę dostałem, ale sama gospodyni poszła kawałek dalej na plotki z sąsiadami na ławeczce pod domem. Spokojnie wypiłem herbatę, a następnie poszedłem jeszcze raz podziękować za wodę. I tak dołączyłem do kilkuosobowego towarzystwa (a przy okazji trochę sobie pojadłem, w tym po raz pierwszy Czeremszę, сzyli сzosnek syberyjski oraz napiłem się wiejskiego mleka). Po dłuższej chwili rozmowy było dla mnie jasne, że w tej wiosce zostanę na noc. Dla wszystkich zebranych celem nr 1 było znalezienie dla mnie noclegu.
I tak trafiłem na noc do „młodych dziadków”, u których był także syn z rodziną oraz kilkoro dalszych krewnych.
Świętowali dzień Św. Trójcy, który zakończył długi weekend (rozpoczął się on w сzwartek Dniem Niepodległości – sami Rosjanie nie wiedzą, od kogo się wyzwolili! Były szaszłyki, muzyka i wesoły wieczór, który szybko minął.
dystans dnia – 129,02 km
czas jazdy – 7:03:12 h
średnia prędkość – 18,29 km/h