14.05.2008r. – 37. dzień wyprawy
Obudziło mnie słońce po 6 rano, ale pospałem sobie jeszcze trochę, ponieważ śniadanie było po 7 (zupa mleczna, chleb z serem, herbata). Na koniec tradycyjne zdjęcie z moimi gospodarzami i w drogę. Chciałem dotrzeć na 18 do Kazania na otrzymany w Niżnym N. adres, więc jechałem dłuższymi etapami. Po kilku kilometrach kolano przestało boleć, więc wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Niestety po 50 km miałem najpierw ciężki podjazd, a następnie „dopadł” mnie na kolejne 40 km silny wiatr (strasznie mnie wymęczył), a to kończył kolejny, ciężki podjazd. A na dodatek przez ponad 20 km nie miałem, gdzie zaopatrzyć się w wodę do picia i jedzenie.
Nie wiem, w którym miejscu wjechałem na teren Republiki Tatarstanu, ale jak na razie widać, że to druga z rzędu całkiem fajnie „zadbana” i wyglądająca Republika. Tylko jakby mniej lasów. Natomiast przejeżdżałem przez duże rozlewisko wodne, a w samym Kazaniu przez Wołgę. W samym mieście widać bardzo duży rozwój i niezliczoną ilość inwestycji (w tym drogowych i budowlanych).
Na miejsce dotarłem lekko spóźniony, ale udało się. Podczas mojej wieczornej obecności w Kazaniu udało mi się poznać miejscowego proboszcza Parafii Katolickiej, Ks. Diogenesa (Argentyńczyk), Ks. Michała (Polak), Maxa (Rosjanin) oraz trzy młode osoby z Demokratycznej Republiki Kongo.
Opowiedzieli mi o pewnym niezwykłym, głębokim kanionie w ich kraju. Otóż nie można się do niego zbliżyć na odległość 5 metrów, ponieważ sam wciąga na zasadzie przyciągania na dół (nie robiąc krzywdy). Natomiast po 10-15 min. sam takiego „gościa” wyrzuca z powrotem do góry! Podobno naukowcy od wielu lat zastanawiają się, jak to się dzieje, ale na razie nie doszli do tego. Wieczorem oglądałem zwycięski dla Zenitu Sankt Petersburg finał Pucharu UEFA z Glasgow Rangers.
dystans dnia – 135,85 km
czas jazdy – 8:05:18 h
średnia prędkość – 16,79 km/h
dystans całkowity – 2616 km
całkowity czas jazdy – 152:26 h