12.08.2008r. – 127. dzień wyprawy
Dzien zaczal sie od potwierdzenia niekompetencji wolontariuszy. Otóż wg nich, ze swojego hotelu mialem jechac 2 autobusami ok. 40 min. na zawody w szermierce.
W rzeczywistosci jechalem 3 autobusami ponad dwie godziny. Przez to spoznilem sie na walke M. Koniusza. Na szczescie tylko troche. A walke wygral.
Czekajac na jego kolejna walke z kibicami z Racotu, poznalem polskich reprezentantow na IO Pekin 2008 – S. Mocka, S. Gruchale oraz I. Marcinkiewicz. Szkoda tylko, ze M. Koniusz przegral swoja druga walke i odpadl z dalszej rywalizacji.
Droge powrotna postanowilem pokonac metrem. Zaskoczylo mnie pozytywnie – czyste, kilmatyzowane, przestronne i napisy w j. angielskim.
Niestety, mialem az 4 przesiadki. U siebie w hotelu zjadlem i zaszedlem nna chwile do zakladu fotograficznego skorzystac z internetu. Spieszylem sie na 20.00 na siatkowke.
Niby wszystko w jednym miescie, ale przedostanie sie z jednego miejsca na drugie zajmuje duzo czasu.
Przed hala siatkarska poznalem Pana Wojciecha Kupczyk z Brodnicy. Tak samo jak ja mial bilety na mecze Chin z Wenezuela oraz Japonii z Bulgaria. Siedzac przed hala zauwazylismy, ze sporo biletow jest sprzedawanych przez „konikow”. Maja ich chyba troche za duzo, poniewaz machali nimi nawet w poblizu sluzb porzadkowych. Ale na mecz Polek z Japonkami nie mieli. Same mecze byly bardzo interesujace i emocjonujace. Bardzo fajnie sie je ogladalo.