12.06.2008r. – 66. dzień wyprawy
Dzień zapowiadał się nieźle.
Świeciło słońce, był lekki wiaterek, a ja na drogę miałem dużo kanapek, makaron i dżem. Na śniadanie też głównie zjadłem makaron z dżemem. Do 8 udało mi się przygotować do drogi oraz pożegnać się z tymi, którzy zdążyli wstać.
Droga od początku była pagórkowata i prowadziła głównie przez lasy (lubię jechać i słuchać świergot ptaszków). Momentami było pochmurno, ale spadło tylko kilka kropel deszczu.
Wiał wiatr południowo – zachodni, który przez ponad 70% drogi raczej pomagał, ale pod koniec był odcinek, w którym przeszkadzał. Ja natomiast po 150 km czułem się słaby, tzn. nogi odczuwały dystans. Zrobiłem jednak kilka krótkich postojów oraz zjadłem dwie kanapki i w efekcie ostatnie 7-8 km poszło lżej, pomimo że droga kończyła się ok. 100 m ostrym podjazdem po żwirku.
W drodze zaczepił mnie człowiek z Krasnojarskiego Klubu Rowerowo – Turystycznego. Miał na imię Vładymir. Podobno znajomi poinformowali go o mojej wyprawie. Chciał się spotkać w Krasnojarsku, ale akurat służbowo wyjeżdżał i spotkaliśmy się w drodze.
Na miejscu (dotarłem ok. 19.30) na dobry początek wypiłem kawę, następnie wziąłem prysznic, a brudne rzeczy zapakowałem do pralki. Udało mi się trochę porozmawiać z gospodarzami, którzy również chętnie jeżdżą na rowerach (w garażu stoi kilka sztuk). Okres oczekiwania na mecz Polska – Austria spędziłem przed komputerem (w Krasnojarsku jest +6 godz.). Niestety nasi zremisowali 1:1 i praktycznie wracają do domu po meczu z Chorwacją.
dystans dnia – 172,65 km
czas jazdy – 9:04:50 h
średnia prędkość – 19,01 km/h
dystans całkowity – 5999 km
całkowity czas jazdy – 330:47 h