2 dzień wyprawyWstałem o 6 rano – poranna toaleta, ćwiczenia rozciągajce i pakowanie. Odbyło się też ważenie – ja miałem 75 kg naczco, a sprzęt z bagażem 91 kg! Następnie było sniadanie, na którym pojawiło się kilka osób z rodziny i kolega Darek, który podarował mi Św. Krzysztofa. Sniadanie się trochę przedłużyło i było przerwane krótką rozmową telefoniczną na antenie Radia Gdańsk. Ostatecznie, zamiast o 8, wyruszyłem o 9.Ujechałem może z 10 km i była pierwsza usterka tej wyprawy – urwało się mocowanie zaczepu w przyczepce. Dzięki pomocy jednego z mieszkańców Trop Szt. Awaria została sprawnie i profesjonalnie naprawiona – straciłem jednak jakieś 1,5h. Dalej też nie było wesoło, ponieważ droga Dzierzgoń – Pasłęk jest tak dziurawa i nierówna, że nawet z górki nie mogłem przekraczać 20 km/h! W Pasłęku był posiłek, wywiad do lokalnej gazety i pamiątkowe zdjęcie. W drodze do Ornety była kolejna telefoniczna rozmowa „na żywo” – tym razem w Radio Olsztyn (zresztą do godz. 16 było mnóstwo tel. od dziennikarzy). Władze Giżycka zmieniły mi też plany na kolejny dzień – zaproponowały mi goscinę i nocleg u siebie. Do Ornety dotarłem stosunkowo późno (17.20), więc był tylko szybki posiłekprzed Ratuszem i pamiątkowe zdjęcie. Miałem 35 km do Lidzbarka Warmińskiego, gdzie był przewidziany nocleg, który zorganizował Marek, współpracownik SKOK Stefczyka – Głównego Sponsora Wyprawy, na który dotrałem przed 20. Nocowałęm w Zajeździe Uluru w Markajnach. Właściciel okazał się być zapalonym myśliwym i podróżnikiem – polował m.in. w Australii, więc było o czym rozmawiać przy kolacji, którą zreszta ufundował.
Dystans dnia – 127,57 km
Dystans całkowity – 213 km
Czas jazdy – 7:05:33
Średnia prędkość – 18,16 km/h